niedziela, 8 sierpnia 2010

Wada prawna

Nieważność umowy przeniesienia własności nieruchomości sama przez się nie skutkuje nieważnością umowy, na podstawie której nabywca z umowy nieważnej przeniósł własność tej nieruchomości na rzecz kolejnego nabywcy.

Uzasadnienie

Józef O. jako kurator nieznanego z miejsca pobytu Szymona V., występując w toku procesu jako kurator spadku nieobjętego po tymże Szymonie V., żądał stwierdzenia nieważności dwóch umów notarialnych, na podstawie których własność szczegółowo opisanej nieruchomości gruntowej zabudowanej kamienicą przeniesiona została - według pierwszej umowy z 17 września 1998 r. z Szymona V. na Ignacego C., według zaś drugiej umowy z 28 grudnia 1999 r. - z Ignacego C. na pozwaną Spółkę.

Sąd Okręgowy w Krakowie wyrokiem z 19 czerwca 2000 r. uwzględniając powództwo w całości, "ustalił, że umowa sprzedaży kamienicy przy ul. P. 9 w K. z 17 września 1998 r., zawarta w akcie notarialnym sporządzonym przez notariusza Olgę M. do nr rep. A. 6546/1998, jest nieważna", a ponadto ustalił, "że umowa przeniesienia własności kamienicy przy ul. P. 9 zawarta w akcie notarialnym z 28 grudnia 1998 r., sporządzonym przez notariusza Rozalię G. do nr Rep. A. 2039/98, jest nieważna."

Złożoną od powyższego wyroku apelację pozwanej Spółki - Sąd Apelacyjny w Krakowie wyrokiem z 23 stycznia 2001 r. oddalił.

Według dokonanych ustaleń, osoba podająca się za Szymona V. wprawdzie posługiwała się u notariusza paszportem belgijskim wystawionym na nazwisko Szymona V., jednak paszport ten pochodził z rejestru paszportów in blanco, które zostały skradzione. Szymon V. urodził się w 1888 r., a zmarł 11 sierpnia 1958 r., a zatem w chwili zawierania umowy z 17 września 1998 r. nie mógł złożyć oświadczenia woli o przeniesieniu własności nieruchomości. Sąd Apelacyjny uznał, że w świetle takich faktów uzasadnione jest ustalenie, że stroną tej umowy nie był Szymon V., lecz nieznana osoba, która posłużyła się sfałszowanym paszportem. Sąd Apelacyjny uznał, że umowa ta, zawierająca oświadczenie osoby, która popełniła przestępstwo, jest sprzeczna z ustawą, a zatem jest nieważna. Jest nieważna także z tego względu, że nie zawiera oświadczenia woli sprzedającego, lecz nieznanej osoby. Pozwany Ignacy C., nie nabywając na podstawie tej umowy prawa własności nieruchomości zabudowanej kamienicą, nie mógł na podstawie drugiej z wymienionych umów przenieść tego prawa na pozwaną Spółkę. Należało więc - jak zaznaczył Sąd Apelacyjny - uznać, że ta ostatnia umowa też jest nieważna. Odnosząc się do zarzutu apelacyjnego braku po stronie powoda - jako kuratora absentis zdolności sądowej oraz braku po stronie powoda - jako kuratora spadku zdolności procesowej, Sąd Apelacyjny podniósł, że wprawdzie w chwili wniesienia pozwu kurator Józef O. nie dysponował postanowieniem sądu ustanawiającym go kuratorem spadku, jednak brak ten został uzupełniony w toku postępowania sądowego przez dołączenie postanowienia z 29 grudnia 1999 r., na podstawie którego ustanowiony został kuratorem spadku nieobjętego po zmarłym Szymonie V. W ramach uprawnień przysługujących kuratorowi spadku mógł skutecznie popierać powództwo przeciwko osobom, których działania zmierzały do uszczuplenia spadku po Szymonie V.

Kasacja pozwanej Spółki oparta została na obu podstawach kasacyjnych. W ramach podstawy naruszenia przepisów postępowania skarżąca, zarzucając naruszenie art. 378 w zw. z art. 379 pkt 2 kpc, art. 64 kpc w zw. z art. 184 kro, art. 196, 328 § 2, art. 935 w zw. z art. 667, art. 234, 321 § 1 w zw. z art. 382 kpc, a także art. 321 w zw. z art. 189 kpc, wskazała, że:

- skoro w chwili wytoczenia powództwa Szymon V. nie żył, pozew wniesiony przez ustanowionego dla niego kuratora powinien zostać odrzucony z powodu braku zdolności sądowej po stronie powodowej;

- w toku procesu Sąd nie powinien bez zgody strony pozwanej dopuścić do wstąpienia w miejsce powoda reprezentowanego przez kuratora absentis - innej osoby, jaką jest kurator spadku nieobjętego;

- kurator spadku nieobjętego może pozywać jedynie w sprawach wynikających z zarządu spadkiem, a takiego charakteru nie ma roszczenie o stwierdzenie nieważności umów o przeniesienie własności nieruchomości wchodzącej w skład spadku;

- Sąd Apelacyjny przekroczył granice swobodnej oceny dowodów uznając, że strona pozwana działała w złej wierze przy nabyciu nieruchomości od pozwanego Ignacego C.;

- Sąd Apelacyjny orzekł ponad żądanie, skoro rozpoznając sprawę o stwierdzenie nieważności umów, ustalił ich nieważność.

W ocenie strony skarżącej prawo materialne zostało naruszone przez niezastosowanie art. 7 kc oraz błędną wykładnię art. 58 kc polegającą na uznaniu, że nieważna jest czynność rozporządzająca zbywcy, który nie jest właścicielem przedmiotu rozporządzenia.

We wnioskach kasacyjnych skarżący żądał uchylenia zaskarżonego wyroku oraz wyroku Sądu Okręgowego i odrzucenie pozwu, ewentualnie zmiany zaskarżonego wyroku i oddalenie powództwa albo uchylenie tego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Apelacyjnemu do ponownego rozpoznania.

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

W rozpoznawanej sprawie powodem nie był nieżyjący od 1958 r. Szymon V., lecz kurator spadku po nim nieobjętego. Wprawdzie w chwili wniesienia pozwu powód był wadliwie oznaczony jako kurator dla osoby nieznanej z miejsca pobytu, lecz wada w zakresie oznaczenia powoda została usanowana. Powołane zatem w kasacji w ramach podstawy kasacyjnej z art. 393[1] pkt 2(1) kpc zarzuty braku zdolności sądowej powoda, skutkujące nieważnością postępowania (art. 199 § 1 pkt 3 i art. 64 § 1 kpc oraz art. 379 pkt 2 kpc), dokonania niedopuszczalnego przekształcenia podmiotowego po stronie powodowej (art. 196 § 1 kpc) - ocenić należało za nieusprawiedliwione.

Nieuzasadniony jest także zarzut naruszenia art. 667 § 2 w zw. z art. 935 kpc, bowiem odpowiednie stosowanie art. 935 kpc do sprawowania zarządu przez kuratora spadku (art. 667 § 2 kpc) prowadzi do wniosku, że w zakresie czynności faktycznych i prawnych podejmowanych przez kuratora spadku w celu zachowania majątku w stanie niepogorszonym - mieści się powództwo wytoczone przez powoda, którego celem jest zachowanie masy spadkowej.

Treść pozwu wskazuje, że powód zmierzał do osiągnięcia skutku odpowiadającego istocie powództwa o ustalenie. Przyjąć zatem należało, że zawarte w pozwie żądanie "stwierdzenia nieważności umów" zostało tylko nieprecyzyjnie sformułowane. Jeśli się nadto uwzględni, że zakres pojęcia "stwierdzenie" pozostaje w stosunku podrzędności do zakresu pojęcia "ustalenie", to okoliczność, że powód żądał stwierdzenia nieważności umów, a Sąd ustalił ich nieważność, nie oznacza naruszenia art. 321 kpc.

Sąd Apelacyjny nie naruszył art. 58 kc, oddalając apelację od wyroku Sądu Okręgowego w części, w której Sąd ten ustalił nieważność "umowy sprzedaży kamienicy" z 17 września 1998 r., będącej w istocie umową, na podstawie której osoba podająca się za Szymona V. przeniosła na rzecz Ignacego C. własność nieruchomości gruntowej zabudowanej kamienicą. W dniu zawarcia tej umowy Szymon V. nie żył, nie mógł więc być stroną umowy i nie mógł złożyć oświadczenia woli składającego się na treść tej umowy. Uznać należy, że umowa, w której oświadczenie woli złożone zostało przez osobę, nie będącą tą osobą, za którą się podała, jest nieważna.

W podstawie faktycznej rozstrzygnięcia przyjętego w zaskarżonym wyroku brak jest ustaleń, które uzasadniałyby podjęcie oceny, czy Sąd Apelacyjny naruszył art. 7 kc. W kasacji nie wykazano ponadto, w jakim związku przepis ten miałby pozostawać z treścią zaskarżonego wyroku.

Kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego w części oddalającej apelację od wyroku orzekającego o nieważności umowy z 17 września 1998 r. należało więc, jako pozbawioną usprawiedliwionych podstaw, oddalić (art. 393[12] kpc).

Inaczej, niż to uczyniły oba orzekające Sądy, ocenić należało - na gruncie ustalonego stanu faktycznego - umowę z 28 grudnia 1998 r., na podstawie której pozwany Ignacy C. przeniósł własność przedmiotowej nieruchomości na pozwaną Spółkę. Umowa ta zawarta została w formie wymaganej przepisami prawa. Z ustaleń dokonanych w sprawie nie wynika, aby oświadczenia woli stron tej umowy dotknięte były wadami skutkującymi jej nieważnością. Nie wynika też, aby umowa ta sprzeczna była z konkretną normą prawną, czy też zawarta została w celu obejścia prawa. Nie została także wykazana sprzeczność tej umowy z zasadami współżycia społecznego (art. 58 § 1 i 2 kc). Sama okoliczność, że wcześniejsza umowa z 17 września 1998 r. była nieważna, nie może prowadzić - wbrew ocenie przyjętej w zaskarżonym wyroku - do nieważności umowy z 28 grudnia 1998 r. Jeśli osoba nieuprawniona (nie będąca właścicielem) zbywa rzecz, to umowa taka nie jest nieważna, żaden bowiem z przepisów prawa nie ustanawia zakazu zbywania rzeczy cudzej. Zasada nemo plus iuris in alium transfere potest quam ipse habet rzutuje na skutki umowy, nie zaś na jej ważność. Brak po stronie sprzedawcy przymiotu właściciela jest wadą prawną w rozumieniu art. 556 § 2 kc, istnienie zaś wady rzeczy nie powoduje nieważności umowy z mocy art. 58 kc. Skoro bowiem instytucja rękojmi za wadę została w kodeksie cywilnym unormowana odrębnie, to skutki zawarcia umowy sprzedaży rzeczy wadliwej należy oceniać według przepisów o rękojmi, bez potrzeby sięgania do ogólnych przepisów o nieważności umowy (por. wyrok Sądu Najwyższego z 18 grudnia 1996 r. I CKN 27/96 OSNC 1997/4 poz. 43). Pamiętać jednak należy, że w sprawie, w której powód żąda ustalenia nieważności czynności prawnej, sąd nie może orzec w wyroku, że czynność ta była bezskuteczna. Oba żądania mają samoistny charakter, zmierzają do ochrony innych wartości, a ponadto oparte są na odmiennych przesłankach faktycznych i prawnych (por. wyrok Sądu Najwyższego z 11 grudnia 1998 r. II CKN 96/98 OSNC 1999/5 poz. 98).

Z przytoczonych względów kasację w zakresie wyżej wskazanym uznać należało za usprawiedliwioną i dlatego Sąd Najwyższy orzekł jak w pkt 1 sentencji wyroku (art. 393[13] kpc oraz art. 108 § 2 w zw. z art. 391 § 1 i art. 393[19] kpc).



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna

z dnia 19 września 2002 r.

V CKN 1136/2000

Tzw. przebicie numerów identyfikacyjnych samochodu, choć nie przesądza, że samochód jest dotknięty wadą prawną w rozumieniu art. 556 § 2 kc, może jednak stwarzać takie domniemanie faktyczne. Domniemanie to może zostać obalone przez wykazanie, że w świetle postanowień art. 169 kc, pojazd w chwili sprzedaży stanowił własność sprzedawcy.

Uzasadnienie

Powodowie w pozwie z dnia 20 sierpnia 1998 r. wnosili o zasądzenie od pozwanych solidarnie kwoty 12.300 zł z odsetkami i kosztami procesu tytułem zwrotu zapłaconej ceny samochodu, w związku z odstąpieniem w dniu 12 lutego 1998 r. od umowy sprzedaży zawartej 19 listopada 1996 r., wobec ujawnienia się wady prawnej samochodu w postaci przebitych numerów nadwozia.

Pozwani wnosili o oddalenie powództwa podnosząc, że ujawniona wada jest wadą fizyczną a nie prawną, powodowie nie zachowali terminu z art. 563 § 1 kc, wobec czego utracili uprawnienia z rękojmi, a nadto pozwani, w myśl zasad art. 770 kc, nie ponoszą odpowiedzialności za wadę, bowiem nie mogła być ona z łatwością wykryta, a powodowie zostali przy zawieraniu umowy sprzedaży pouczeni o nie ponoszeniu przez pozwanych odpowiedzialności za ukryte wady fizyczne oraz wady prawne.

Wyrokiem z dnia 12 maja 1999 r. Sąd Rejonowy w R.Ś. oddalił powództwo.

Sąd ten ustalił, iż pozwani prowadzą działalność gospodarczą między innymi w zakresie sprzedaży komisowej używanych samochodów. Powodowie zamierzali kupić od swojego krewnego Macieja K. jego używany samochód marki "Polonez", zaś Maciej K. chciał kupić nowy samochód. Zarówno powodowie jak i M.K. chcieli uzyskać kredyt bankowy na zakup samochodów, wobec czego dokonali transakcji kupna sprzedaży za pośrednictwem firmy pozwanych w ten sposób, że w dniu 19 listopada 1996 r. M.K. oddał przedmiotowy samochód marki "Polonez" pozwanym do sprzedaży komisowej i w tym samym dniu powodowie kupili od pozwanych tenże samochód, zaś M.K. nabył od pozwanych inny pojazd. Przed transakcją powodowie sprawdzili zgodność numerów samochodu z danymi z dowodu rejestracyjnego, a pracownica pozwanych ustaliła, że pojazd nie jest poszukiwany jako skradziony. Wedle ustaleń Sądu Rejonowego, powodowie zostali pouczeni przez pracownicę pozwanych, iż pozwani nie ponoszą odpowiedzialności za ukryte wady fizyczne ani wady prawne samochodu.

W lutym 1997 r., gdy powód oddał zakupiony samochód do stacji diagnostycznej, powiadomiono go, że numery identyfikacyjne pojazdu nie są autentyczne. Wszczęte zostało dochodzenie, w czasie którego ekspertyza przeprowadzona przez Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Wojewódzkiej Policji wykazała, iż z nadwozia samochodu wycięty został fragment blachy zawierający fabryczny numer nadwozia, a w to miejsce przyspawano fragment blachy z wybitym numerem nieautentycznym. W czasie dochodzenia ustalono między innymi, że samochód był wyprodukowany w 1992 r., jego pierwsza rejestracja na nazwisko Marka G. miała miejsce 2 marca 1993 r. M.K. kupił samochód na giełdzie 30 kwietnia 1994 r. a następnie sprzedał powodom za pośrednictwem pozwanych w dniu 19 listopada 1996 r. Ustalono także, że pojazd nie jest poszukiwany jako ukradziony lub zaginiony. Postępowanie karne zostało umorzone wobec nie wykrycia sprawców przerobienia numerów.

Organy administracyjne uchyliły decyzję o zgodzie na rejestrację samochodu i odmówiły jego zarejestrowania. Ostateczna decyzja w tym przedmiocie zapadła w dniu 26 stycznia 1998 r. W dniu 12 lutego 1998 r. powodowie wystosowali do pozwanych pismo, w którym uchylili się od skutków prawnych oświadczenia woli o nabyciu samochodu wobec przerobienia jego numerów identyfikacyjnych i zażądali zwrotu ceny w kwocie 12.300 zł, czemu pozwani odmówili.

Sąd Rejonowy przyjął, że przerobienie (przebicie) numeru identyfikacyjnego nadwozia stanowi wadę fizyczną, a nie wadę prawną, bowiem nie zostało wykazane, że samochód stanowi własność osoby trzeciej lub jest obciążony jej prawem, co w myśl art. 556 § 2 kc jest warunkiem koniecznym dla przyjęcia istnienia wady prawnej. Stwierdził, że powodowie zachowali termin z art. 563 § 1 kc, bowiem zawiadomili pozwanych o wadzie w ciągu miesiąca od dnia, w którym dowiedzieli się ostatecznie o konsekwencjach, jakie wiązały się z wadą, to jest o odmowie rejestracji samochodu, a to, w ocenie Sądu, czyni zadość wymogom wskazanego przepisu, gdy wada polega na przebiciu numerów identyfikacyjnych pojazdu. Sąd Rejonowy uznał jednak, że pozwani w myśl zasad art. 770 kc nie ponoszą odpowiedzialności za tę wadę fizyczną, bowiem pouczyli powodów o braku odpowiedzialności komisanta za ukryte wady fizyczne i wady prawne, nie wiedzieli o wadzie ani nie mogli się o niej z łatwością dowiedzieć, skoro wykrył ją dopiero policyjny ekspert.

W wyniku apelacji powodów Sąd Okręgowy w K. zaskarżonym wyrokiem z dnia 8 października 1999 r. zmienił wyrok Sądu pierwszej instancji i uwzględnił powództwo nakazując jednocześnie powodom zwrot spornego samochodu.

Sąd odwoławczy podzielił ustalenia faktyczne Sądu Rejonowego, poza ustaleniem o pouczeniu powodów przez pracownicę pozwanych o nieponoszeniu odpowiedzialności za ukryte wady fizyczne samochodu i jego wady prawne. W tym zakresie Sąd odwoławczy dokonał innej niż Sąd pierwszej instancji oceny dowodów, w tym przede wszystkim dowodu z zeznań pracownicy pozwanych i stron i uznał, iż brak podstaw do przyjęcia, że pouczenie takie miało miejsce. Uznał także, odmiennie niż Sąd pierwszej instancji, iż pozwani mogli z łatwością wadę wykryć, bowiem z zeznań eksperta policyjnego wynikało, że była ona widoczna na pierwszy rzut oka po usunięciu pokrywającej przebicie warstwy smaru, a pozwani, zobowiązani do szczególnej staranności, powinni byli przedsięwziąć wszystkie dostępne środki, w celu upewnienia się, czy samochód nie jest dotknięty wadą. Sąd odwoławczy przyjął zatem, że pozwani jako komisanci ponoszą odpowiedzialność za wadę spornego samochodu, bowiem nie doszło do wyłączenia tej odpowiedzialności z mocy art. 770 kc. Nie podzielił także stanowiska Sądu Rejonowego co do charakteru wady, stwierdzając, że przebicie numerów identyfikacyjnych samochodu jest wadą prawną w rozumieniu art. 556 § 2 kc, bowiem uniemożliwia korzystanie z pojazdu tylko ze względu na wymogi prawne dotyczące rejestracji. Ponadto podniósł, iż trudno uznać aby pozwani byli właścicielami sprzedawanego samochodu, skoro miał on sfałszowane numery identyfikacyjne. Z tych względów przyjął, że sporny samochód był dotknięty wadą prawną, za którą pozwani ponoszą odpowiedzialność jako komisanci, a skoro powodowie zachowali termin z art. 576 § 1 kc zawiadamiając pozwanych o odstąpieniu od umowy w ciągu miesiąca od dowiedzenia się o istnieniu wady, pozwani mają obowiązek zwrócić pobraną cenę za jednoczesnym zwrotem przez powodów samochodu.

Wniesiona od powyższego wyroku przez pozwanych kasacja oparta została jedynie na podstawie naruszenia prawa materialnego (art. 393[1] pkt 1 kpc). Zarzucono w niej naruszenie art. 556 § 2 kc przez przyjęcie, że samochód z przerobionymi numerami identyfikacyjnymi jest dotknięty wadą prawną, mimo że nie stanowi własności osoby trzeciej, ani nie jest obciążony jej prawami. W uzasadnieniu kasacji wskazano na naruszenie art. 169 § 2 kc przez pominięcie możliwości nabycia własności samochodu nawet pochodzącego z kradzieży. Zarzucono także naruszenie art. 563 § 1 kc przez przyjęcie, iż miesięczny termin do zawiadomienia sprzedawcy o wadzie w postaci przerobionych numerów identyfikacyjnych pojazdu liczy się nie od daty wykrycia wady (wykrycia faktu przerobienia numerów), a od daty dowiedzenia się o skutkach prawnych przerobienia numerów. Ponadto zarzucono naruszenie art. 765 kc przez błędne przyjęcie, iż strony łączyła umowa komisu, choć w istocie był to rodzaj umowy pośrednictwa, zawartej w celu uzyskania przez powodów kredytu bankowego na zakup samochodu.

W oparciu o powyższe zarzuty strona pozwana wnosiła o odpowiednią zmianę zaskarżonego wyroku prowadzącą do oddalenia powództwa, ewentualnie uchylenie orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania, przy uwzględnieniu w obu przypadkach kosztów postępowania kasacyjnego.

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Zgodnie z art. 393[11] § 1(1) kpc Sąd Najwyższy rozpoznaje sprawę w granicach zaskarżenia kasacją oraz jej podstaw, co oznacza między innymi, że podstawami tymi jest związany. Skoro zatem nie zgłoszono w kasacji zarzutów naruszenia przepisów postępowania, a jedynie naruszenie wskazanych wyżej przepisów prawa materialnego, oznacza to, że skarżący nie kwestionują ani ustaleń faktycznych Sądu drugiej instancji, ani poprawności postępowania sądowego, które do ustaleń tych doprowadziło. Sąd Najwyższy przy rozpoznawaniu materialnoprawnych zarzutów kasacji jest zatem związany ustaleniami faktycznymi sprawy. Dotyczy to w szczególności ustaleń faktycznych odnoszących się do treści umowy łączącej strony. W świetle tych ustaleń nie może być wątpliwości, że łączyła je umowa sprzedaży komisowej, co prawidłowo przyjęły Sądy obu instancji, dokonując właściwej subsumcji normy prawnej do ustalonego stanu faktycznego. Niewątpliwe jest bowiem, że pozwani jako komisanci przyjęli od M.K. zlecenie sprzedaży jego samochodu (za odpowiednią prowizją) na jego rachunek lecz w imieniu własnym i samochód ten sprzedali powodom. Fakt, że komitent i nabywcy byli spokrewnieni, że oddanie w komis i sprzedaż odbyły się jednocześnie, a przyczyną zawarcia obu tych umów była chęć uzyskania przez komitenta i nabywców kredytu bankowego, nie ma znaczenia dla prawidłowości oceny prawnej tego stosunku dokonanej przez Sądy obu instancji. Pozwani ani w toku całego procesu, ani w kasacji nie zgłosili odpowiednich zarzutów, które mogłyby ewentualnie podważyć ocenę Sądów co do rodzaju umowy łączącej strony. Kasacyjny zarzut, iż była to nienazwana umowa pośrednictwa, wywodzony z faktu, że pozwani tylko pośredniczyli w sprzedaży, o tyle nie może być skuteczny, że umowa komisu bez wątpienia jest rodzajem umowy pośrednictwa a fakt, że jednym z celów jej zawarcia była możliwość uzyskania kredytu bankowego na zakup samochodu, nie pozbawia jej cech umowy komisu i nie uzasadnia zarzutu naruszenia przez Sąd odwoławczy art. 765 kc. Prawidłowo zatem Sądy obu instancji przyjęły odpowiedzialność pozwanych wywodzącą się ze sprzedaży komisowej samochodu, określonej w art. 765 kc i słusznie rozważały podstawy tej odpowiedzialności na gruncie art. 770 kc. Wobec tego, że, jak już wskazano, brak zarzutów kasacyjnych opartych na drugiej podstawie kasacyjnej, a także wobec nie zgłoszenia zarzutu naruszenia art. 770 kc, przy ocenie pozostałych zarzutów kasacyjnych wiążące jest dla Sądu Najwyższego ustalenie Sądu Okręgowego odnoszące się do niepouczenia powodów przez pozwanych o nieodpowiedzialności komisanta za ukryte wady fizyczne samochodu i jego wady prawne. Na marginesie można też tylko stwierdzić, że skoro Sąd Okręgowy przyjął, iż pouczenia takiego nie było, to zbędne stały się rozważania dotyczące tego, czy o istniejącej wadzie komisant mógł się z łatwością dowiedzieć. Zgodnie bowiem z art. 770 kc ta przesłanka odpowiedzialności komisanta ma znaczenie prawne tylko w sytuacji, gdy podał on do wiadomości kupującego, że nie ponosi odpowiedzialności za wady. Jeśli natomiast informacji takiej nie udzielił, jak przyjął to Sąd Okręgowy w rozpoznawanej sprawie, odpowiada za wady jak sprzedawca i art. 770 kc nie ma zastosowania.

Przechodząc do oceny zarzutu naruszenia art. 556 § 2 kc stwierdzić trzeba, że właściwa wykładnia tego przepisu oraz ocena, czy sporny samochód dotknięty był wadą fizyczną czy prawną, jest kluczowym zagadnieniem dla rozstrzygnięcia roszczeń powodów. Podkreślić przy tym należy, że nie może być wątpliwości, iż przerobienie (tzw. "przebicie") numerów identyfikacyjnych samochodu stanowi wadę rzeczy sprzedanej w rozumieniu art. 556 kc i sprzedawca ponosi za nią odpowiedzialność. W zależności jednak od tego, czy wadę tę uznać za wadę fizyczną czy prawną, inne będą reżimy tej odpowiedzialności, a występujące różnice są na tyle znaczące, że w tych samych okolicznościach mogą wyłączyć odpowiedzialność sprzedawcy przy przyjęciu wady fizycznej, a uzasadniać ją przy przyjęciu wady prawnej. Wynika to między innymi z wyłączenia odpowiedzialności sprzedawcy za wady fizyczne wówczas, gdy kupujący nie zawiadomi go o wadzie w ciągu miesiąca od jej wykrycia, co, zgodnie z art. 563 § 1 kc, powoduje utratę uprawnień z tytułu rękojmi za wady fizyczne, nie ma natomiast znaczenia przy odpowiedzialności za wady prawne. Jeszcze dalej idące skutki wywołuje odmienna regulacja początku biegu prekluzyjnego terminu dla realizacji uprawnień z tytułu rękojmi za wady fizyczne i za wady prawne, którego upływ sąd ma obowiązek wziąć pod uwagę z urzędu. Odnoszący się do wad fizycznych przepis art. 568 § 1 kc stanowi bowiem, że uprawnienia z tytułu rękojmi za wady fizyczne wygasają po upływie roku (a gdy chodzi o wady budynku - po upływie lat trzech) od dnia, w którym rzecz została kupującemu wydana, natomiast regulujący to samo w odniesieniu do wad prawnych przepis art. 576 § 1 kc, początek biegu rocznego terminu prekluzyjnego ustala na chwilę, w której kupujący dowiedział się o istnieniu wady. Faktycznie zatem czas do dochodzenia uprawnień z tytułu rękojmi za wady prawne jest dłuższy niż do dochodzenia uprawnień z tytułu rękojmi za wady fizyczne, bowiem ten sam roczny termin rozpoczyna bieg od daty dowiedzenia się przez kupującego o istnieniu wady, podczas gdy przy wadach fizycznych od chwili wydania rzeczy kupującemu. W rozpoznawanej sprawie, w której odstąpienie od umowy z powodu wady nastąpiło 12 lutego 1998 r., termin liczony według zasad art. 576 § 1 kc został zachowany, zaś liczony według zasad art. 568 § 1 kc nie. Przesądzające zatem znaczenie dla jej rozstrzygnięcia ma zakwalifikowanie istniejącej wady do wad fizycznych albo prawnych w wyniku prawidłowej wykładni art. 556 kc, decydujące jest więc odniesienie się do kasacyjnego zarzutu naruszenia art. 556 § 2 kc. Już w tym miejscu trzeba natomiast powiedzieć, że nie może być skuteczny zarzut kasacyjny naruszenia art. 563 § 1 kc, bowiem zgodnie z art. 392(2) kpc kasacja jest środkiem odwoławczym jedynie od orzeczeń sądu drugiej instancji, a w rozpoznawanej sprawie Sąd ten w ogóle nie stosował powyższego przepisu. Uznał bowiem, że sporny samochód dotknięty jest wadą prawną, zaś przy odpowiedzialności sprzedawcy z tytułu wad prawnych przepis ten, odnoszący się jedynie do odpowiedzialności za wady fizyczne, nie ma zastosowania.

Przechodząc do oceny zagadnienia, czy w świetle art. 556 kc przerobienie ("przebicie") numerów identyfikacyjnych samochodu należy uznać za jego wadę fizyczną czy prawną, wskazać trzeba, że zagadnienie to było już przedmiotem rozważań Sądu Najwyższego. Stwierdził on, w uzasadnieniach orzeczeń dotyczących odpowiedzialności sprzedawcy za wadę samochodu polegającą na przebiciu numerów nadwozia lub silnika, iż sam fakt takiego przebicia nie może przesądzać o tym, że pojazd dotknięty jest wadą prawną, uzasadnia natomiast przyjęcie istnienia wady fizycznej samochodu (porównaj uzasadnienie wyroku z dnia 28 listopada 2000 r. I CKN 313/2000 OSNC 2001/5 poz. 79 i z dnia 5 stycznia 2001 r. V CKN 178/2000 nie publ. oraz z dnia 26 listopada 1999 r. III CKN 463/98 OSNC 2000/5 poz. 101). Podzielić należy wyrażony w tych orzeczeniach pogląd, że skoro stosownie do art. 556 § 2 kc o wadzie prawnej rzeczy sprzedanej można mówić jedynie wówczas, gdy rzecz ta stanowi własność osoby trzeciej albo jeżeli jest obciążona prawem takiej osoby, to sam fakt sfałszowania (nieautentyczności) numerów identyfikacyjnych samochodu, nie może być uznany za wadę prawną w rozumieniu tego przepisu. Okoliczność ta nie ma bowiem wpływu na prawo własności lub inne prawo, które mogłoby rzecz obciążać. Fakt sfałszowania numerów identyfikacyjnych samochodu może jednak stwarzać domniemanie faktyczne, że sprzedany pojazd może być dotknięty wadą prawną. Sfałszowanie takich numerów jest bowiem z reguły skutkiem kradzieży samochodu albo pozbawienia właściciela pojazdu w inny sposób i rodzi domniemanie, że pojazd może stanowić własność innej niż sprzedawca osoby, choćby niezidentyfikowanej, przepis art. 556 § 2 kc nie zawiera bowiem wymogu, by osoba właściciela była określona. Domniemanie faktyczne, o którym mowa może zostać obalone przez wykazanie, że w dacie zawarcia umowy sprzedaży między stronami sprzedawca (a w rozpoznawanej sprawie komitent) był właścicielem sprzedawanego pojazdu. Fakt sfałszowania w przeszłości numerów identyfikacyjnych samochodu, a nawet fakt jego kradzieży nie oznacza bowiem, że sprzedawca nie był właścicielem zbywanego pojazdu. Zgodnie z art. 174 kc posiadacz rzeczy ruchomej nie będący jej właścicielem nabywa własność, jeżeli posiada rzecz nieprzerwanie od lat trzech jako posiadacz samoistny, chyba że posiada w złej wierze, zaś stosownie do art. 176 § 1 kc, jeśli podczas biegu zasiedzenia nastąpiło przeniesienie posiadania, obecny posiadacz może doliczyć do czasu, przez który sam posiada, czas posiadania swojego poprzednika. Nawet jeśli rzecz sprzedana była uprzednio skradziona właścicielowi, to działający w dobrej wierze nabywca może uzyskać jej własność w warunkach określonych w art. 169 kc. Zatem choć fakt przerobienia numerów identyfikacyjnych może stwarzać domniemanie, że samochód został skradziony i może stanowić własność osoby trzeciej, a więc być obciążony wadą prawną, to jeśli z okoliczności faktycznych sprawy wynika, że został on następnie nabyty w warunkach, które w myśl wyżej wskazanych przepisów uzasadniały ocenę, że nabywca uzyskał jego własność, brak podstaw do przyjęcia istnienia wady prawnej pojazdu i odpowiedzialności sprzedawcy na zasadach art. 556 § 2 kc w zw. z art. 572[1] - 576(3) kc. W takiej sytuacji sprzedawca ponosi odpowiedzialność z tytułu wady fizycznej rzeczy, jaką niewątpliwie jest przerobienie numerów identyfikacyjnych pojazdu stwarzające dla jego użytkownika poważne ograniczenia w możliwości dysponowania samochodem, zgodnie z jego przeznaczeniem.

Z uwagi na to, że Sąd Okręgowy w rozpoznawanej sprawie bez rozważenia okoliczności decydujących o przejściu lub nie prawa własności spornego samochodu w trybie wskazanych wyżej przepisów na jego nabywców i bez rozważenia, czy w dacie umowy stron stanowił on własność komitenta, a komisant był uprawniony do jego sprzedaży, przyjął istnienie wady prawnej bez dostatecznych podstaw - kasacyjny zarzut naruszenia art. 556 § 2 kc w zw. z art. 169 § 2 kc należało uznać za zasadny.

Prowadzi to do uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi drugiej instancji zgodnie z art. 393[13] § 2 kpc. Niemożliwe jest bowiem wydanie przez Sąd Najwyższy wyroku reformatoryjnego w myśl zasad art. 393[15] kpc wobec konieczności poczynienia stosownych ustaleń niezbędnych dla dokonania oceny, czy w dacie zawarcia między stronami umowy sprzedaży komisowej komitent był właścicielem spornego pojazdu, czy też samochód stanowił własność osoby trzeciej, choćby niezidentyfikowanej.



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna

z dnia 5 października 2000 r.

II CKN 750/99

Nie stanowi przesłanki prawotwórczej ujawnienie w księdze wieczystej nabytego z mocy prawa użytkowania wieczystego.

Uzasadnienie

Wyrokiem z dnia 3 października 1996 r. Sąd Wojewódzki w K. uznał za nieważną umowę notarialną z dnia 8 czerwca 1992 r., którą Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Gospodarki Turystycznej "P." w K. - w likwidacji zbyło na rzecz Teresy i Arkadiusza F. oraz Leszka S. prawo wieczystego użytkowania działki oznaczonej nr 80 o powierzchni 855 m2 położonej w K. przy Alei W. wraz z wzniesionym na tej działce budynkiem hotelowym pod tytułem właścicielskim. Wedle ustaleń Sądu Wojewódzkiego nieruchomość należała pierwotnie do zmarłego w 1938 r. Józefa W., którego powódka jest spadkobierczynią. Zarządzeniem Ministra Gospodarki Komunalnej z dnia 26 stycznia 1951 r. hotel został objęty zarządem państwowym, zaś decyzją z dnia 25 września 1959 r. tenże Minister stwierdził przejście nieruchomości na własność Skarbu Państwa. W ślad za tym w księdze wieczystej jako właściciela nieruchomości wpisano Skarb Państwa - Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w K.

Na mocy zarządzenia Wojewody K. z dnia 28 grudnia 1976 r. w sprawie utworzenia Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Turystycznej "P." nieruchomość oddana została w zarząd temu Przedsiębiorstwu. Z dniem 31 grudnia 1990 r. Przedsiębiorstwo postawione zostało w stan likwidacji. Powołany likwidator ogłosił na 25 października 1995 r. przetarg hotelu z wyłączeniem gruntu i wyposażenia obiektu, przy czym ostrzegł że najpierw miał się odbyć przetarg pisemny, a w następnej kolejności ustny. Tymczasem komisja przetargowa odwróciła tę kolejność. Ponieważ jednak nikt nie zaoferował ceny wyższej niż cena wywoławcza - 2000.000.000 zł - komisja w tym samym dniu przystąpiła do sprzedaży ofertowej. Z dwu ofert jedna została zdyskwalifikowana. Ostała się oferta Leszka S. opiewająca na kwotę 150.000 zł (nowych) i ta uzyskała przybicie. Wygrywający przetarg został wezwany do uiszczenia ceny nabycia w terminie do dnia 5 listopada 1991 r., ale w tym czasie nie spełnił świadczenia. Niemniej jednak w dniu 5 listopada 1991 r. likwidator zawarł z Arkadiuszem F. i Leszkiem S. umowę, w której kontrahenci zobowiązali się do dnia 31 grudnia 1991 r. dokonać transferu nieruchomości z jednoczesnym nabyciem przez wymienionych wyposażenia hotelu za cenę równą 75% wartości oszacowania.

Dnia 27 listopada 1991 r. Wojewoda K. zawiesił prowadzone równolegle postępowanie "uwłaszczeniowe", co sprawiło "iż termin zawarcia umowy sprzedaży nieruchomości" uległ przesunięciu do czasu zakończenia tego postępowania. Hotel wraz z wyposażeniem został jednakże przekazany Leszkowi S. i Arkadiuszowi F. w dniu 4 grudnia 1991 r.

Nabycie nieruchomości przez Przedsiębiorstwo "P." Wojewoda K. stwierdził decyzją z dnia 5 marca 1992 r., zobowiązując jednocześnie Przedsiębiorstwo do ujawnienia nabytego z dniem 5 grudnia 1990 r. prawa wieczystego użytkowania i własności budynku w księdze wieczystej. Mimo braku wpisu, 8 czerwca 1992 r. likwidator zbył na rzecz Leszka S. połowę udziału w nieruchomości, a na rzecz małżonków Arkadiusza i Teresy S. (wtedy F.) drugą połowę za łączną kwotę 164.962,50 zł.

Minister Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa decyzją z dnia 11 stycznia 1993 r. stwierdził nieważność wydanych w roku 1951 i 1959 orzeczeń Ministra Gospodarki Komunalnej. Przedsiębiorstwo "P." natomiast zostało wykreślone z rejestru przedsiębiorstw w dniu 1 lutego 1993 r.

W myśl stanowiska Sądu Wojewódzkiego zbycie nieruchomości pozwanym nastąpiło z naruszeniem przepisów ustawy o przedsiębiorstwach państwowych oraz o przetargach i stąd umowa dotknięta jest nieważnością. Pozwanych nie chroni też rękojmia wiary publicznej ksiąg wieczystych. Znane im bowiem były przed nabyciem zabiegi spadkobierców o odzyskanie przedmiotu sprzedaży.

Oddalając apelację pozwanych Sąd Apelacyjny podzielił motywy rozstrzygnięcia, którymi kierował się Sąd Wojewódzki. Podniósł jednocześnie, iż zarówno zbywca jak i nabywcy działali w złej wierze bowiem w działaniu ich tkwi zamiar uprzedzenia spadkobierców w staraniach o odzyskanie nieruchomości. Zawarta w tych okolicznościach umowa godzi zatem w zasady współżycia społecznego i jej nieważność ma swą podstawę w art. 58 § 2 kc. Nie znalazł też Sąd Apelacyjny podstaw do kwestionowania legitymacji czynnej po stronie powódki. Takiej legitymacji nie pozbawia jej zbycie swego udziału w nieruchomości, skoro wiąże się z tym ewentualna potrzeba wykazania uprawnień do przedmiotu zbycia.

W kasacji pozwani powołali się na obie jej podstawy z art. 393[1] kpc i wnieśli o uchylenie zarówno wyroku Sądu Apelacyjnego jak i Wojewódzkiego i przekazania sprawy temu drugiemu do ponownego rozpoznania. Naruszenia prawa materialnego pozwani upatrują w wadliwym zastosowaniu art. 58 § 1 kc, 46 i 46b ustawy o przedsiębiorstwach państwowych oraz art. 6 ustawy o księgach wieczystych i hipotece. Zarzuty z zakresu prawa materialnego pozwani Leszek S. i Arkadiusz F. rozszerzyli w piśmie z dnia (bez daty), które do Sądu wpłynęło 7 czerwca 1999 r. W piśmie tym pozwani zarzucają naruszenie art. 189 kpc przez uznanie, że powódka ma interes prawny w wytoczeniu powództwa o ustalenie nieważności umowy.

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Kasacja nie jest uzasadniona. Odnosząc się w pierwszej kolejności do powołanej w kasacji jej podstawy - naruszenia przepisów postępowania, należy zauważyć, że skarżący upatrują w uchybieniach procesowych Sądu wadliwości przyjęcia, że "powódka posiada legitymację czynną...". W skardze kasacyjnej pozwanych z dnia 3 czerwca 1999 r. brak wskazania jakiegokolwiek przepisu, który by pozwolił ocenić zasadność tego zarzutu, a nade wszystko skutki uchybień proceduralnych dla wyniku sprawy. Samo zaś kwestionowanie legitymacji czynnej powódki nie mieści się w zarzutach naruszenia prawa procesowego. Legitymowanym czynnie w procesie o ustalenie jest każdy, kto ma interes prawny aby żądać ustalenia istnienia bądź nieistnienia prawa lub stosunku prawnego.

Interes prawny powoda jest materialnoprawną przesłanką powództwa o ustalenie, brak interesu prawnego powoda prowadzi do orzeczenia merytorycznego w postaci oddalenia powództwa. Oznacza to, iż zwalczanie stanowiska w przedmiocie istnienia interesu prawnego po stronie powoda może mieć miejsce tylko przez wykazanie naruszenia norm prawa materialnego. Tak też czynią pozwani Leszek S. i Arkadiusz F. w późniejszym piśmie nazwanym kasacją. Wskazując na przepis art. 189 kpc pozwani ci twierdzą, że wyzbycie się przez powódkę - w drodze darowizny - uprawnień właścicielskich do nieruchomości jest równoznaczne z utratą przez nią interesu prawnego w dążeniu ustalenia nieważności umowy przenoszącej między stronami użytkowanie wieczyste i własność budynku. Zarzut ten, jakkolwiek właściwie ulokowany na gruncie prawa materialnego, w stanie faktycznym rozpoznawanej sprawy nie może być uznany za zasadny. Nie wnikając bowiem w ocenę skuteczności zdziałanej przez powódkę darowizny, podkreślenia wymaga, że nieruchomość nie jest we władaniu ani jednej ze stron umowy darowizny. Powódka i inni spadkobiercy utracili tytuł do nieruchomości w wyniku uchylonych już aktów administracyjnych z lat pięćdziesiątych. W aktualnym stanie zabiegów o odzyskanie przedmiotu spadkobrania powódce nie jest obojętne kto nieruchomością włada i na jaki tytuł się powołuje. Realna możliwość odzyskania własności maleje bowiem w miarę poszerzania się kręgu zbywców i nabywców, zważywszy przede wszystkim na skutki ewentualnego powołania się nabywcy na rękojmię wiary publicznej księgi wieczystej. Gdyby zaś ograniczyć rozważania tylko do następstw zawartej przez powódkę umowy darowizny, przy jednoczesnym założeniu, że ma ona cechy ważności, to otwiera się wówczas problem wykonania darowizny, a z tym wiąże się nieodłącznie konieczność wykazania się przez powódkę tytułem własności. Ogólnie rzecz ujmując sytuację powódki charakteryzuje stan niepewności co do przysługiwania jej prawa własności, a powództwo jest jednym ze środków, które mają usunąć tę niepewność. Interes prawny powódki w wytoczeniu powództwa istnieje zatem obiektywnie i wbrew twierdzeniu skarżących nie ma tylko znaczenia historycznego.

Przechodząc do oceny dalszych zarzutów naruszenia prawa materialnego zwrócić należy uwagę na te elementy stanu faktycznego sprawy, które pozostają w związku z zasadami zbywania środków trwałych przez przedsiębiorstwa państwowe. Otóż w przetargu nieruchomości będącej przedmiotem sporu uczestniczył tylko jeden z późniejszych jej nabywców. Znamienne jest przy tym, że ten uczestnik przetargu nie uiścił w wyznaczonym terminie wylicytowanej na przetargu ceny. Z kolei cena nabycia nieruchomości była niższa niż cena wywołania, ta zaś znacznie odbiegała w dół od ceny księgowej i określona została z zaniechaniem skorzystania z opinii biegłego w przedmiocie oszacowania wartości z uwzględnieniem cen rynkowych.

Art. 46 ust. 3 ustawy(1) z dnia 25 września 1981 r. o przedsiębiorstwach państwowych (Dz. U. 1991 r. Nr 18 poz. 80 ze zm.) wprowadził zasadę, że zbycie środków trwałych przedsiębiorstwa następuje w drodze przetargu publicznego. Reguluje to wydane na podstawie delegacji ustawowej (art. 46 ust. 4 uopp) rozporządzenie(2) Rady Ministrów z dnia 25 czerwca 1990 r. w sprawie zasad organizowania przetargu na zbycie środków trwałych przez przedsiębiorstwa państwowe oraz warunków odstąpienia od przetargu (Dz. U. 1990 r. Nr 45 poz. 260). Stosownie do postanowień tego rozporządzenia sprzedawca obowiązany był zadbać, aby:

- cena przedmiotu sprzedaży odpowiadała cenie rynkowej (§ 5)

- cena nie była niższa od tzw. początkowej wartości księgowej

- cena wywołania nie była niższa niż 3/4 ceny oszacowania.

W § 19 rozporządzenia zastrzeżono, że nabywca winien uiścić cenę nabycia niezwłocznie po udzieleniu przybicia bądź w terminie wyznaczonym przez prowadzącego przetarg, nie dłuższym niż 7 dni.

Wreszcie według § 20 rozporządzenia nabywca, który nie uiścił ceny nabycia w terminie traci prawa wynikające z przybicia.

Żaden z wymienionych warunków nie został dotrzymany przez kontrahentów umowy sprzedaży nieruchomości zawartej przed notariuszem dnia 8 czerwca 1992 r., a niedotrzymanie choćby jednego z nich uzasadnia przyjęcie nieważności umowy. Sankcję nieważności ustanawia art. 46b ustawy o przedsiębiorstwach państwowych dodany ustawą z dnia 19 lipca 1991 r. i obowiązujący od 1 września 1991 r. Skoro zatem omawiana sprzedaż nastąpiła wbrew wymogom cytowanego rozporządzenia, to przez wzgląd na treść art. 46b ustawy o przedsiębiorstwach państwowych, jest ona sprzeczna z prawem w rozumieniu art. 58 § 1 kc. Przepis art. 46b uopp ma bowiem charakter normy bezwzględnie obowiązującej i oznacza zakres sprzedaży bezprzetargowej. Wyjątki przewidziane zostały w § 28 i 29 cyt. rozp. wykonawczego z roku 1990, niemniej jednak w rozważanym przypadku żaden z nich nie może być brany pod uwagę bądź to ze względu na właściwości przedmiotu sprzedaży bądź też brak faktycznego odstąpienia od przetargu, skoro kwestionowana umowa jest w istocie efektem wszczętej procedury przetargowej.

Przedstawione okoliczności zawarcia kwestionowanej umowy stanowią wystarczającą podstawę uznania jej nieważności. Nieważności tej umowy nie można natomiast upatrywać w tym, że zbywca nie był ujawniony w księdze wieczystej jako użytkownik wieczysty. Wszak prawo użytkowania wieczystego nabył on z mocy prawa, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy(3) z dnia 29 września 1990 r. o zmianie ustawy o gospodarce gruntami i wywłaszczaniu nieruchomości (Dz. U. 1990 r. Nr 79 poz. 464 ze zm.) sprawując zarząd nieruchomością przed i w dniu 5 grudnia 1990 r. Nie chodzi tu zatem o zdarzenia kreujące ustanowienie, nabycie, przeniesienie użytkowania wieczystego w rozumieniu art. 27 i n. ustawy o gospodarce nieruchomościami, a potwierdzenie istniejącego stanu rzeczy wymaganą w tych okolicznościach decyzją wojewody. Ta zaś stanowi tylko uzewnętrznienie przysługującego "uwłaszczonemu" prawa do korzystania z rzeczy i rozporządzania nią stosownie do treści art. 233 kc - bez względu na to, czy prawo to zostało ujawnione w księdze wieczystej. Nie stanowi bowiem przesłanki prawotwórczej ujawnienie w księdze wieczystej nabytego z mocy ustawy prawa użytkowania wieczystego. Stanowisko przeciwne byłoby równoznaczne z ograniczeniem sfery uprawnień władczych wieczystego użytkownika, mających charakter bezwzględny. Słusznie zatem kasacja zarzuca Sądowi Apelacyjnemu, iż wyrażony przez ten Sąd odmienny pogląd nie jest do zaakceptowania. Pozostaje to jednak obojętne dla wyniku sprawy, skoro przesądzające w tej mierze jest naruszenie zasad sprzedaży przetargowej. Z nabyciem rzeczy od osoby nieuprawnionej nie można zresztą wiązać nieważności umowy w rozumieniu art. 58 § 1 i 2 kc. Co najwyżej można tu mówić o bezskuteczności umowy, a w istocie o jej wadzie na gruncie przepisów o sprzedaży (art. 556 § 2 kc), co podlega ocenie z uwzględnieniem przepisów o odpowiedzialności sprzedawcy za wady prawne (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 grudnia 1996 r. I CKN 27/96 OSNC 1997/4 poz. 43).

Z tych wszystkich względów i na zasadzie art. 393[12] kpc a nadto na zasadzie art. 98 § 1 w zw. z art. 108 § 1 kpc należało orzec jak w sentencji.



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna

z dnia 6 czerwca 2000 r.

I CKN 760/98

1. Specyficzna sytuacja wynikająca z monopolistycznego charakteru wyprodukowania danej rzeczy zobowiązuje sprzedawcę do zwrócenia nabywcy na nią uwagi.

2. Jeżeli skuteczność roszczenia producenta wobec sprzedawcy rzeczy nie przekracza normatywnej granicy zobowiązań inter partes, to wówczas nie mamy do czynienia z obciążeniem rzeczy, o którym mowa w art. 556 § 2 kc.

Uzasadnienie

Zaskarżonym wyrokiem Sąd Apelacyjny oddalił apelację strony powodowej od wyroku Sądu pierwszej instancji, którym - po rozpoznaniu zarzutów pozwanego - uchylono nakaz zapłaty uwzględniający powództwo o zapłatę kwoty 62.744,85 zł z tytułu zapłaty reszty ceny i zarazem oddalono powyższe powództwo.

Sąd Apelacyjny przyjął za miarodajne ustalenia faktyczne poczynione przez Sąd pierwszej instancji, a które przedstawiały się następująco:

W dniu 17 listopada 1994 r. pozwany na podstawie umowy sprzedaży zawartej z powodową Spółką nabył maszynę do prasowania i pakowania torfu typu PREMIER 500. W dacie zawarcia umowy pozwany przekazał stronie powodowej z tytułu ceny kwotę 200 milionów złotych (przed denominacją). Reszta ceny została pozwanemu rozłożona na raty. Mimo nadejścia terminów płatności poszczególnych rat pozwany, poza sumą 5.000 zł, nie zapłacił jednak pozostałej ceny. Okazało się bowiem, że producent maszyny, mający siedzibę poza granicami Polski - powołując się na niezaspokojone swoje roszczenie względem powodowej Spółki z tytułu należności za jej zainstalowanie - odmówił pozwanemu wszelkich usług serwisowych, w tym dostarczenia części zamiennych. Producent przedmiotowej maszyny jest monopolistą w dziedzinie produkcji tego rodzaju maszyn i uzyskanie niezbędnej części zamiennej jest możliwe tylko u niego. W następstwie niemożliwości nabycia u producenta części zamiennej maszyna stała się dla pozwanego bezużyteczna, stąd też odstąpił on od umowy zawartej ze stroną powodową.

Rozważania natury prawnej Sąd Apelacyjny rozpoczął od podkreślenia, że stronie powodowej jako zbywcy znana była okoliczność, iż producent to monopolista w dziedzinie wytwarzania danego rodzaju maszyn, toteż umowa stron obejmowała również element w postaci "wyłączności możliwości uzyskania części zamiennych u producenta". Dlatego też obowiązkiem sprzedawcy było udzielenie kupującemu wszelkich informacji o cechach przedmiotu sprzedaży - tak fizycznych, jak i prawnych, a przede wszystkim o sporze z producentem co do żądania przezeń zapłaty za usługę serwisową. O sporze tym należało powiadomić pozwanego niezależnie od tego, jak strona powodowa oceniała zasadność tego żądania.

Sąd Apelacyjny uznał, że pozwany, powołując się na wadę prawną sprzedanej mu maszyny, skutecznie odstąpił od umowy (art. 556 § 2 kc). Zdaniem tego Sądu, wada prawna ma miejsce nie tylko wtedy, gdy rzecz nie stanowi własności sprzedawcy, lecz także w wypadku, gdy rzecz jest obciążona prawem osoby trzeciej, przy czym chodziłoby zarówno o prawa rzeczowe, jak i prawa obligacyjne. W rozpatrywanej sprawie wada prawna polega zaś na tym, że pozwany jest w istotny sposób ograniczony w wykonywaniu swoich uprawnień właścicielskich z powodu roszczenia osoby trzeciej wynikającego ze stosunku obligacyjnego łączącego tę osobę z poprzednim właścicielem i jednocześnie związanego z rzeczą będącą przedmiotem zawartej między stronami umowy sprzedaży. Podstawowym bowiem uprawnieniem kupującego jest, aby nikt do sprzedanej rzeczy nie rościł sobie roszczeń ze stosunków łączących jego poprzedników z osobami trzecimi i by po zawarciu umowy mógł z rzeczy korzystać w granicach nabytych uprawnień.

Kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego strona powodowa oparła na obu podstawach wskazanych w art. 393[1] kpc. Domaga się w niej zmiany zaskarżonego wyroku przez utrzymanie w mocy nakazu zapłaty ewentualnie uchylenia tego wyroku i przekazania sprawy Sądowi drugiej instancji do ponownego rozpoznania. Naruszenie przepisów prawa materialnego - według skarżącej - ma polegać na błędnej wykładni art. 556 § 2 kc oraz "pominięciu" art. 575[1] kc. Jeżeli chodzi natomiast o przepisy prawa procesowego, to naruszone miałyby zostać art. 230, 231 i 245 kpc.

Oddalając kasację, Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Odnosząc się w pierwszej kolejności do zarzutu naruszenia przepisów o postępowaniu należy przede wszystkim stwierdzić, że w istocie stan faktyczny przyjęty za podstawę zaskarżonego wyroku nie był między stronami sporny. Pozwany kupił od strony powodowej określoną maszynę, która po pewnym czasie uległa awarii. Wówczas okazało się, że pozwany nie może otrzymać od producenta-monopolisty niezbędnej części zamiennej, gdyż ten bezskutecznie oczekuje na zaspokojenie swego roszczenia przez stronę powodową. W rezultacie pozwany nie może wykorzystywać zakupionej maszyny zgodnie z jej właściwościami technicznymi i przeznaczeniem.

Wskazana sytuacja procesowa sama przez się sprawia, że zawarte w kasacji zarzuty związane z podstawą kasacyjną przewidzianą w art. 393[1] pkt 2(1) kpc nie mogą być uzasadnione, chociażby zostały z punktu widzenia formalnego zredagowane poprawnie. Kwestia bowiem w tym, że w myśl powyższego przepisu opierając kasację na podstawie naruszenia przepisów o postępowaniu, trzeba jednocześnie wykazać, iż uchybienie mogło mieć wpływ i to istotny na wynik sprawy. Skarżąca tymczasem powołała się wyłącznie na obrazę przepisów, które mają zastosowanie w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji (art. 230, 231 i art. 245 kpc). W postępowaniu przed sądem drugiej instancji natomiast mogą wchodzić w rachubę jedynie odpowiednio (art. 391 kpc). Z utrwalonego już orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika zaś, że zaskarżenie kasacją orzeczenia sądu drugiej instancji nie może opierać się na zarzutach dotyczących ewentualnych uchybień sądu pierwszej instancji. Skoro więc ponadto uwzględni się okoliczność, że skarżąca w kasacji nie podjęła nawet próby wykazania, iż zarzucane wadliwości postępowania mogły rzutować na wynik sprawy, to siłą rzeczy omawianą podstawę kasacji ocenić należy jako nieusprawiedliwioną w rozumieniu art. 393[12](2) kpc.

Przechodząc do zarzutów naruszenia przytoczonych w kasacji przepisów prawa materialnego należy wstępnie stwierdzić, że ich ocena wypada w sposób zróżnicowany.

Za niezasadny, a nawet wręcz za niezrozumiały i to zarówno w aspekcie procesowym, jak i materialnoprawnym, uznać trzeba zarzut naruszenia art. 575[1] kc.

Zdaniem skarżącej, naruszenie to polegało na pominięciu tego przepisu przy ocenie niemożliwości zakupienia przez pozwanego części zamiennej w postaci programatora do maszyny - zgrzewarki. Skarżąca nie bierze zatem pod rozwagę, że stosownie do art. 393[1] pkt 1 kpc naruszenie prawa materialnego ma miejsce, gdy dochodzi bądź to do jego błędnej wykładni, bądź też niewłaściwego zastosowania. Jeżeliby jednak nawet przyjąć, że użyte w kasacji sformułowanie oznaczać ma niezastosowanie normy zawartej w nadmienionym przepisie do ustalonego stanu faktycznego, chociaż zaistniała podstawa do dokonania subsumcji, to i tak nie można podzielić zapatrywania skarżącej.

Przepis art. 575[1] kc ma następującą treść: "Jeżeli kupujący uniknął utraty w całości lub w części nabytej rzeczy, albo skutków jej obciążenia na rzecz osoby trzeciej przez zapłatę sumy pieniężnej lub spełnienie innego świadczenia, sprzedawca może zwolnić się od odpowiedzialności z tytułu rękojmi, zwracając kupującemu zapłaconą sumę lub wartość spełnionego świadczenia wraz z odsetkami i kosztami". W przedstawionej sytuacji dłużnik - sprzedawca może więc zwolnić się od odpowiedzialności z tytułu rękojmi przez spełnienie jednego ze świadczeń pozostawionych mu do dyspozycji w ramach upoważnienia przemiennego (facultas alternativa). W sprawie niniejszej natomiast pozwany jako kupujący nie spełnił na rzecz osoby trzeciej żadnego świadczenia, dlatego też w ogóle nie wchodziło w grę skorzystanie przez stronę powodową z powyższej możności zwolnienia się z obciążającej ją odpowiedzialności z tytułu rękojmi. Stanowisko skarżącej w omawianej mierze świadczy o nieuważnym odczytaniu treści art. 575[1] kc. Trzeba też zauważyć, że jest ono zarazem wyrazem pewnej niekonsekwencji, skoro strona powodowa negowała w trakcie procesu zasadność roszczeń kierowanych przeciwko niej przez osobę trzecią z tytułu usługi serwisowej. Trudno przecież wymagać od pozwanego zaspokojenia roszczenia tak kontrowersyjnego.

Zasadniczy zarzut skarżącej wiąże się jednak z przyjęciem przez Sąd drugiej instancji istnienia wady prawnej sprzedanej pozwanemu rzeczy. Z tym zarzutem trzeba się zgodzić.

Z art. 556 § 2 kc wynika, że przez wadę prawną należy rozumieć dwie sytuacje:

1) rzecz sprzedana stanowi własność osoby trzeciej a nie sprzedawcy;

2) rzecz sprzedana jest obciążona prawem lub prawami osoby trzeciej.

Sąd Apelacyjny mając na względzie ustalony stan faktyczny sprawy uznał, że ma miejsce druga z wymienionych sytuacji. Innymi słowy, według tego Sądu, realnie istniejący spór cywilnoprawny między powodową Spółką a producentem sprzedanej maszyny, związany z jej zainstalowaniem, przy uwzględnieniu, że producent to monopolista w zakresie wytwarzania danego rodzaju maszyn, stanowił obciążenie rzeczy prawem osoby trzeciej. W rezultacie wymieniony Sąd zajął stanowisko, że umowa stron obejmowała również element w postaci "wyłączności możliwości uzyskania części zamiennych u producenta". Dlatego też obowiązkiem sprzedawcy było udzielenie kupującemu wszelkich informacji o cechach przedmiotu sprzedaży - tak fizycznych, jak i prawnych, a przede wszystkim o sporze z producentem co do żądania przezeń zapłaty za usługę serwisową. O sporze tym należało powiadomić pozwanego niezależnie od tego, jak strona powodowa oceniała zasadność tego żądania.

Nie ulega wątpliwości, że specyficzna sytuacja wynikająca z monopolistycznego charakteru wyprodukowania spornej maszyny zobowiązywała stronę powodową do zwrócenia pozwanemu na nią uwagi. Trudno natomiast zaakceptować pogląd, że bezwzględnie konieczna była też wzmianka o jej sporze z producentem maszyny. Należałoby bowiem wówczas jednocześnie założyć, że skuteczność ewentualnego roszczenia producenta przekracza normalną granicę zobowiązań inter partes, do czego w żadnym razie nie ma podstaw. Prowadzi to do wniosku, że nie mamy tu do czynienia z obciążeniem rzeczy, o którym mowa w art. 556 § 2 kc.

Mimo wszystko Sąd Apelacyjny trafnie oddalił apelację powodowej Spółki od niekorzystnego dla niej wyroku Sądu pierwszej instancji, gdyż pozwany rzeczywiście był uprawniony do odstąpienia od umowy sprzedaży, z tym że nie z powodu wady prawnej, lecz ze względu na wadę fizyczną sprzedanej mu maszyny. Poczynione ustalenia faktyczne pozwalają na przyjęcie takiego stanowiska, skoro z art. 556 § 1 kc wyraźnie wynika, że sprzedawca odpowiada z tytułu rękojmi za wady fizyczne, jeżeli sprzedana rzecz ma wadę zmniejszającą jej wartość lub użyteczność ze względu na cel w umowie oznaczony albo wynikający z okoliczności lub z przeznaczenia rzeczy.

Zważywszy, że zaskarżony wyrok mimo błędnego uzasadnienia odpowiada prawu, należało kasację oddalić jako pozbawioną usprawiedliwionych podstaw (art. 393[12] kpc).



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna

z dnia 26 listopada 1999 r.

III CKN 463/98

Okoliczność, że policja obcego państwa zatrzymała pojazd jako pochodzący z kradzieży, nie przesądza istnienia wady prawnej tego pojazdu (art. 556 § 2 kc).

Uzasadnienie

Sąd Wojewódzki w Opolu wyrokiem z dnia 4 grudnia 1996 r. uwzględnił powództwo o zapłatę, którym powód domagał się naprawienia szkody poniesionej w następstwie nabycia od pozwanego samochodu dotkniętego wadą prawną.

Pozwany kwestionował w apelacji ustalenie Sądu pierwszej instancji, że samochód, będący przedmiotem zamiany między stronami, został wcześniej skradziony na terenie Niemiec.

Apelację pozwanego Sąd Apelacyjny we Wrocławiu wyrokiem z dnia 9 grudnia 1997 r. oddalił. (...)

Sąd Apelacyjny uznał, że uzupełniony materiał dowodowy usuwa wątpliwości co do trafności ustaleń Sądu pierwszej instancji i potwierdza wynikające z nich wnioski, że zachodzi wada prawna sprzedanego samochodu bo jest on własnością osoby trzeciej. Sąd drugiej instancji podkreślił, że przepisy o rękojmi obciążają odpowiedzialnością sprzedawcę niezależnie od tego, czy ponosi on jakąkolwiek winę w spowodowaniu wadliwości rzeczy, a wystarczającą przesłanką faktyczną tego rodzaju odpowiedzialności jest ustalenie, że sprzedana rzecz dotknięta jest wadą prawną.

Kasacja pozwanego oparta została na pierwszej podstawie kasacyjnej przez sformułowanie zarzutu naruszenia art. 556 § 2 kc w drodze niewłaściwego jego zastosowania do ustalonego przez sąd stanu faktycznego. Zdaniem kasatora, w świetle ustaleń dokonanych przez Sądy obu instancji, zastosowanie przepisu art. 556 § 2 kc nie mogło mieć miejsca. Skarżący wywodzi, że kolejny nabywca samochodu - L.W. nabył jego własność zgodnie z art. 174 kc jeszcze przed zabraniem tego samochodu w Niemczech, a więc w czerwcu 1991 r. samochód nie był już obarczony wadą prawną.

Powód wniósł o oddalenie kasacji, wskazując na prawidłowość bezspornych ustaleń faktycznych, że samochód audi 80 stanowił własność osoby trzeciej w czasie zawarcia między stronami umowy. Ciążące na przedmiocie umowy prawo osoby trzeciej obciążało go wadą prawną, za którą pozwany ponosi odpowiedzialność z tytułu rękojmi, co uzasadniało zastosowanie art. 556 § 2 kc.

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Kasacja oparta została na usprawiedliwionej podstawie, bowiem zarzut niewłaściwego zastosowania art. 556 § 2 kc do ustalonego stanu faktycznego, będącego podstawą rozstrzygania dla Sądu Apelacyjnego, okazał się uzasadniony.

Zastosowanie art. 556 § 2 kc w związku z art. 604 kc byłoby dopuszczalne jedynie wówczas, gdyby istniały jednoznaczne ustalenia, że w czasie zawarcia umowy zamiany między stronami niniejszego sporu, a więc w dniu 15 marca 1989 r., samochód marki audi zaoferowany do zamiany przez pozwanego nie stanowił przedmiotu jego własności, lecz stanowił własność osoby trzeciej albo że był wówczas obciążony prawem osoby trzeciej. Tymczasem ustalenia poczynione samodzielnie przez Sąd Apelacyjny na podstawie dodatkowego materiału zebranego w postępowaniu apelacyjnym (zeznania świadka L.W. oraz zeznania pozwanego przesłuchanego w drodze pomocy sądowej) nie dawały podstaw do zastosowania art. 556 § 2 kc w związku z art. 604 kc.

Z ustaleń poczynionych w uzasadnieniu zaskarżonego kasacją wyroku wynika, że będący przedmiotem zamiany samochód nie został przez obywatela niemieckiego po pobraniu odszkodowania zwrócony niemieckiemu ubezpieczycielowi, lecz został przez tę osobę sprzedany. Następnym elementem ustaleń Sądu Apelacyjnego, poczynionych na podstawie zeznań pozwanego, jest uznanie, że nastąpiła sprzedaż samochodu pozwanemu Henrykowi G. przez Stefana S., który przewiózł ten samochód na teren Polski. Powyższe ustalenia Sądu Apelacyjnego nie dowodzą więc w sposób jednoznaczny, że w dacie zawierania umowy zamiany między stronami niniejszego procesu samochód audi, będący - obok samochodu powoda toyota corolla - przedmiotem tej umowy, dotknięty był wadą prawną.

Ocena zachowania się obywatela niemieckiego wobec niemieckiego ubezpieczyciela nie podważa bowiem dokonanego przez Sąd Apelacyjny ustalenia, że samochód audi został przez obywatela niemieckiego sprzedany, co mogło zresztą nastąpić także wcześniej, a więc zanim jeszcze zgłosił on szkodę swojemu ubezpieczycielowi. Jeśli więc obywatel niemiecki przeniósł prawo własności swego pojazdu na Stefana S., to ten mógł następnie skutecznie sprzedać pojazd na giełdzie samochodowej w Gliwicach pozwanemu Henrykowi G.

Logicznym następstwem tak poczynionych ustaleń musi być wniosek, że w dacie zawierania z powodem umowy zamiany pozwany Henryk G. był właścicielem samochodu audi, a więc nie było podstaw do przyjęcia, że samochód dotknięty był wadą prawną. Zarzut niewłaściwego zastosowania art. 556 § 2 kc należało zatem uznać za usprawiedliwiony. O ocenie zasadności kasacji nie może przesądzać ani fakt, że policja niemiecka po ponad dwóch latach od zawarcia tej umowy odebrała samochód kolejnemu jego nabywcy - świadkowi L.W., ani też wyniki późniejszych procesów i rozliczeń między świadkiem L.W. a P.I. oraz P.I. a powodem. Rozstrzygające znaczenie musi mieć okoliczność, czy w dacie zawarcia umowy zamiany między stronami procesu pozwany był właścicielem zamienianego pojazdu, czy też samochód stanowił własność osoby trzeciej, a więc dotknięty był wadą prawną.

Ustalenia będące podstawą rozstrzygania dla Sądu Apelacyjnego nie dają jednoznacznych podstaw do przyjęcia, że pojazd stanowił własność osoby trzeciej, co czyni zasadnym zarzut niewłaściwego zastosowania art. 556 § 2 kc jako podstawy odpowiedzialności pozwanego z tytułu rękojmi za wady prawne.

O wadzie prawnej pojazdu rozstrzyga bowiem wystąpienie w stanie faktycznym sprawy okoliczności odpowiadających którejkolwiek z przesłanek wymienionych w art. 556 § 2 kc, a nie okoliczność, że policja obcego państwa zatrzymała pojazd, kierując się własną oceną, iż pochodzi on z kradzieży.

Wobec powyższego Sąd Najwyższy orzekł, jak w sentencji, działając na podstawie art. 393[13] § 1 kpc.



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Uchwała Sądu Najwyższego - Izba Cywilna

z dnia 15 czerwca 1999 r.

III CZP 17/99

O istnieniu i zakresie odpowiedzialności właściciela lombardu za wady prawne rzeczy pozostawionej przez pożyczkobiorcę, a następnie zbytej osobie trzeciej, rozstrzyga treść tzw. umowy lombardowej oraz treść umowy sprzedaży.

Uzasadnienie

Sąd Rejonowy w Lublinie wyrokiem z dnia 8 maja 1998 r., sygn. akt I C 2187/ 97 oddalił powództwo Waldemara M. przeciwko Witoldowi Ch. i Mirosławowi G. o zapłatę. Z uzasadnienia tego sądu wynika, że powód kupił w lombardzie "Fant", którego właścicielami są pozwani, syntezator cyfrowy Kwrtzweil K-2000 za kwotę 1.550 zł. Syntezator ten został następnie powodowi odebrany przez policję jako pochodzący z przestępstwa. Sąd uznał w tej sytuacji, że pożyczkobiorca upoważnił pozwanych do sprzedania w jego imieniu nie odebranego w terminie zastawu. Kwota uzyskana ze sprzedaży zastawionej rzeczy pokrywa należność z tytułu pożyczki wraz z odsetkami. Nabywca rzeczy w lombardzie działa na własne ryzyko i dokonując tam zakupu godzi się na będące elementem tej umowy zastrzeżenie o wyłączeniu odpowiedzialności z tytułu rękojmi za wady prawne i fizyczne. Umowa lombardowa jako umowa nienazwana jest w swej istocie podobna do umowy komisowej. Ma zatem zastosowanie art. 770 kc, w myśl którego komisant nie ponosi odpowiedzialności za wady rzeczy przez siebie sprzedanej, jeżeli przed zawarciem umowy podał to do wiadomości kupującego. Wyłączenie to jest bezskuteczne jedynie wtedy, gdy komisant o wadzie wiedział lub mógł się o niej z łatwością dowiedzieć. Na podstawie umowy sprzedaży i obowiązującego regulaminu pozwani wyłączyli swą odpowiedzialność za wady prawne sprzedanej rzeczy.

Przy rozpoznawaniu apelacji powoda Sąd Okręgowy w Lublinie powziął poważne wątpliwości i postanowieniem z dnia 14 grudnia 1998 r., sygn. akt II Ca 615/98, przedstawił Sądowi Najwyższemu zagadnienie prawne sformułowane w tym postanowieniu.

W uzasadnieniu przedstawionego zagadnienia prawnego Sąd Okręgowy wskazał przede wszystkim, że umowa lombardowa jest umową nienazwaną, zawierającą elementy różnych stosunków prawnych. Lombard udzielając pożyczkobiorcy pożyczki (art. 720 § 1 kc) na zabezpieczenie swej wierzytelności przyjmuje rzecz obciążoną zastawem. Nie jest to jednak tradycyjny zastaw, ograniczone prawo rzeczowe uregulowane w art. 306 i nast. kc. Treścią tego prawa jest bowiem uprawnienie wierzyciela do zaspokojenia z rzeczy niezależnie od tego, czyją stał się własnością. Zaspokojenie zastawnika z rzeczy obciążonej następuje według przepisów o sądowym postępowaniu egzekucyjnym.

Czymś innym jest zastaw w rozumieniu umowy lombardowej. Jak wynika z umowy wiążącej strony oraz z regulaminu, pożyczkobiorca upoważnia lombard do sprzedania w jego imieniu przedmiotu zastawu w przypadku niewywiązywania się z obowiązku zwrotu pożyczki wraz z umówionymi odsetkami. Odróżnia to umowę lombardową od umowy komisu. Zgodnie bowiem z art. 765 kc przez umowę komisu przyjmujący zlecenie (komisant) zobowiązuje się do kupna lub sprzedaży, za wynagrodzeniem, rzeczy ruchomych na rachunek dającego zlecenie (komitenta), lecz w imieniu własnym.

W tej sytuacji odpowiedzialność lombardu wobec nabywcy rzeczy za jej wady może kształtować się podobnie do odpowiedzialności komisanta (art. 770 kc) lub podobnie do odpowiedzialności sprzedawcy z tytułu rękojmi za wady prawne (art. 556 § 2 kc).

W umowie lombardowej istotą jest pożyczka i zastaw, a nie sprzedaż.

Właściciel lombardu przyjmując rzecz w zastaw liczy się przede wszystkim ze zwrotem, a nie sprzedażą. Stąd też inna jest jego staranność w ustaleniu wad tej rzeczy. Wiąże się to z niebezpieczeństwem, większym niż w innych rodzajach umów, wystąpienia wad rzeczy sprzedawanej. Zwolnienie właściciela lombardu z wszelkiej odpowiedzialności z tego tytułu przenosiłoby całe ryzyko na nabywcę, który w przypadku nabycia rzeczy obciążonej wadą byłby pozbawiony jakiejkolwiek ochrony. Można by jednak uznać za uprawniony pogląd, że ryzyko nabywcy rekompensuje niska z reguły cena przedmiotów nabywanych w lombardzie.

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Od kilku lat w obrocie prawnym pojawiły się lombardy. Lombard to przedsiębiorstwo, którego działalność polega na udzielaniu pożyczek "pod zastaw" rzeczy ruchomych. Jeżeli pożyczkobiorca nie zwróci w ustalonym terminie sumy dłużnej wraz z odsetkami, właściciel lombardu sprzedaje pozostawioną rzecz i z uzyskanej sumy zaspokaja swoje roszczenie. Umowa łącząca właściciela lombardu i pożyczkobiorcę określana jest jako umowa lombardowa.

Wobec braku ustawowego zakazu prowadzenia takiej działalności należy przyjąć, że jest ona dopuszczalna (por. art. 22 Konstytucji RP). Trafnie jednak wskazuje Sąd Okręgowy, że tzw. umowa lombardowa jest umową nienazwaną, nie uregulowaną w przepisach i zawierającą elementy różnych stosunków prawnych. Niewątpliwie jednak na treść tej umowy składają się przede wszystkim dwa podstawowe elementy: przeniesienie na biorącego pożyczkę własności określonej ilości pieniędzy oraz ustanowienie zabezpieczenia roszczenia udzielającego tej pożyczki właściciela lombardu o zwrot sumy dłużnej wraz z odsetkami.

Co do przeniesienia na pożyczkobiorcę własności określonej ilości pieniędzy należy stwierdzić, że jest to cecha istotna dla umowy pożyczki (por. art. 720 § 1 kc).

Przedmiotem pożyczki będzie określona suma pieniędzy, gdyż raczej wyjątkowo przedmiotem umowy lombardowej mogłyby być rzeczy oznaczone co do gatunku. Zabezpieczenie roszczenia pożyczkodawcy (właściciela lombardu) może zostać dokonane w sposób zróżnicowany. Na gruncie obowiązującego prawa można wskazać przynajmniej trzy takie sposoby:

Po pierwsze, na rzecz właściciela lombardu ustanowiony zostaje zastaw zgodnie z art. 306 i nast. kc. Wierzyciel nabywa w ten sposób ograniczone prawo rzeczowe, pozwalające mu na zaspokojenie swoich roszczeń niezależnie od tego, czyją własnością jest przedmiot zastawu (art. 306 § 1 kc). Zaspokojenie zastawnika z rzeczy obciążonej następuje zgodnie z przepisami o sądowym postępowaniu egzekucyjnym (art. 312 zd. 1 kc), ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ustanowienie takiego zabezpieczenia w umowie lombardowej zmuszałoby właściciela lombardu do wszczęcia postępowania egzekucyjnego (art. 758 i nast. kpc); przede wszystkim do uzyskania tytułu wykonawczego (por. art. 777 kpc). W toku postępowania mógłby znaleźć zastosowanie art. 867 § 4 kpc, który w stosunku do pewnych ruchomości przewiduje możliwość przekazania ich do sprzedaży komisowej. W takiej sytuacji odpowiedzialność sprzedawcy za wady rzeczy podlegałoby oczywiście art. 770 kc.

Należy jednak od razu zauważyć, że ten sposób zabezpieczenia roszczeń właściciela lombardu nie występuje (lub występuje zupełnie wyjątkowo) w praktyce. Istotnym elementem działalności właściciela lombardu jest szybkie odzyskanie udzielonej pożyczki wraz z odsetkami. Konieczność realizowania roszczenia w drodze długotrwałego i kosztownego sądowego postępowania egzekucyjnego pozostaje w oczywistej sprzeczności z interesami właściciela lombardu.

Po drugie, strony tzw. umowy lombardowej mogą dokonać przewłaszczenia na zabezpieczenie. Dopuszczalność dokonania takiego przewłaszczenia rzeczy ruchomych nie budzi wątpliwości w doktrynie ani w orzecznictwie (por. uchwałę SN z dnia 10 maja 1948 r. C. Prez. 18/48 OSN 1948/III poz. 58 oraz orzeczenie SN z dnia 19 listopada 1992 r. II CRN 87/92 OSNCP 1993/5 poz. 89). Zawarcie w tzw. umowie lombardowej odpowiedniego postanowienia powodować będzie z reguły, że właściciel lombardu zawierając umowę sprzedaży rzeczy pozostawionej przez pożyczkobiorcę dokonuje rozporządzenia rzeczą własną. Do jego odpowiedzialności za wady prawne rzeczy sprzedanej będą zatem miały zastosowanie art. 556 § 2 i art. 573 i nast. kc.

Cechą charakterystyczną takiego przewłaszczenia dokonanego w tzw. umowie lombardowej będzie wydanie rzeczy właścicielowi lombardu.

Po trzecie, zabezpieczenie roszczenia pożyczkodawcy może zostać dokonane w ten sposób, że pożyczkobiorca upoważnia właściciela lombardu do dokonania sprzedaży pozostawionej rzeczy i zaspokojenia się z uzyskanej ceny. Upoważnienie to może przy tym w swej treści umocowywać właściciela lombardu do sprzedaży rzeczy w imieniu i na rzecz pożyczkobiorcy (z zastrzeżeniem zaspokojenia się wierzyciela z uzyskanej sumy) albo też do sprzedaży w imieniu własnym, ale na rachunek pożyczkobiorcy (z zastrzeżeniem jak wyżej).

W pierwszej ze wskazanych sytuacji mamy do czynienia z pełnomocnictwem.

Stroną zawieranej umowy sprzedaży nie jest zatem właściciel lombardu, lecz pożyczkobiorca. On zatem ponosi odpowiedzialność za wady rzeczy zgodnie z przepisami dotyczącymi umowy sprzedaży (art. 556 i nast. kc). Należy jednak mieć na uwadze, że w takiej sytuacji z treści umowy sprzedaży musiałoby wynikać, kto jest sprzedawcą oraz kto występuje jako pełnomocnik.

Druga sytuacja zbliżona jest do sytuacji istniejącej przy umowie komisu sprzedaży. Komisant bowiem występuje w imieniu własnym i kupujący zwykłe nie zna osoby, na rachunek której komisant działa. Jeżeli zatem z treści tzw. umowy lombardowej wynika dla właściciela lombardu upoważnienie do dokonania sprzedaży "komisowej", do jego odpowiedzialności znajdą zastosowanie przepisy dotyczące umowy komisu (art. 770 kc).

Z przedstawionej wyżej analizy tzw. umowy lombardowej wynika, że rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego przedstawionego przez Sąd Okręgowy jest możliwe jedynie przy uwzględnieniu okoliczności konkretnej sprawy. W szczególności niezbędne jest ustalenie treści tzw. umowy lombardowej zawartej pomiędzy właścicielem lombardu i pożyczkobiorcą oraz treści umowy sprzedaży zawartej pomiędzy właścicielem lombardu a osobą nabywającą rzecz pozostawioną przez pożyczkobiorcę "w zastaw". Na marginesie należy przy tym zauważyć, że całkowicie nieuprawnione jest używanie określenia "zastaw" przy tzw. umowach lombardowych. Potocznie wprawdzie mówi się o pożyczkach udzielanych przez lombardy "pod zastaw", ale nie jest możliwe przeniesienie tego potocznego stwierdzenia do języka prawniczego. Poprawnie należy mówić o rzeczy pozostawionej przez pożyczkobiorcę, a jeżeli już używane jest określenie "zastaw", to niezbędne jest dodanie lombardowy oraz użycie cudzysłowu. Pozwoli to wyraźnie odróżnić zastaw jako ograniczone prawo rzeczowe i wynikające z tzw. umowy lombardowej upoważnienie właściciela lombardu do sprzedaży pozostawionej u niego rzeczy.

W sprawie rozpoznawanej przez sądy obu instancji treść umów nie została ustalona w sposób pozwalający na rozstrzygnięcie, czy właściciel lombardu ponosi odpowiedzialność za wadę prawną rzeczy sprzedanej oraz - ewentualnie - w jakim zakresie. Postanowienia znajdującej się w aktach umowy oraz "Regulaminu działalności lombardu" są wysoce nieprecyzyjne (np. w obu tych dokumentach mowa jest o bliżej nieokreślonym "postępowaniu egzekucyjnym"). W szczególności wyjaśnienia wymagają dwie kwestie:

Pierwsza, to zawarte w umowie i w regulaminie upoważnienie do sprzedania (w regulaminie określa się wyrażenia "odsprzedania") pozostawionej rzeczy "w imieniu" pożyczkobiorcy. Zastosowanie kryteriów określonych w art. 65 § 2 kc może bowiem doprowadzić do stwierdzenia, że - wbrew brzmieniu umowy, a zgodnie z wolą stron - w istocie udzielone zostało upoważnienie do dokonania sprzedaży na rachunek pożyczkobiorcy, ale w imieniu właściciela lombardu. Za takim rozumieniem mogą przemawiać zarówno cel tzw. umowy lombardowej, jak i notoryjnie znany brak precyzji w formułowaniu umów. Dla dokonania prawidłowej wykładni tego sformułowania umowy nie bez znaczenia pozostaje także treść umowy sprzedaży zawartej przez właściciela lombardu z powodem.

W szczególności istotne jest, czy z treści tej umowy wynikało, że umowa zawierana jest w imieniu innej osoby (właściciela rzeczy).

Po drugie, istotne jest ustalenie charakteru prawnego "Regulaminu działalności lombardu". W rozpoznawanej sprawie ocena regulaminu musi zostać dokonana przy uwzględnieniu art. 385 § 2 kc. Nie może do niego odnosić się § 1 art. 385 kc, gdyż nie jest to regulamin wydany przez stronę upoważnioną do tego właściwymi przepisami.

Jeżeli wykładnia treści zawartych umów doprowadziłaby do stwierdzenia, że umowa sprzedaży zawarta pomiędzy stronami miała charakter zbliżony do umowy komisowej, do oceny odpowiedzialności pozwanych znalazłby zastosowanie art. 770 kc. Przepis ten stwarza komisantowi możliwość wyłączenia odpowiedzialności za wady rzeczy, jednak pod warunkiem podania tego do wiadomości kupującego przed zawarciem umowy. Zgodnie z powszechnie przyjętym poglądem do wyłączenia odpowiedzialności komisanta za wady rzeczy nie wystarczy podanie tego do wiadomości w formie ogłoszenia. Oświadczenie takie musi być kierowane do konkretnego adresata (kupującego).

Z tych względów podjęta została uchwała o treści przedstawionej w sentencji (art. 390 kpc).



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna

z dnia 11 grudnia 1998 r.

II CKN 96/98

W sprawie, w której powód żąda ustalenia nieważności czynności prawnej, sąd nie może orzec w wyroku, że czynność ta była bezskuteczna (art. 189 w związku z art. 321 § 1 kpc).

Uzasadnienie

Powódka Krystyna S. domagała się stwierdzenia nieważności dwu umów zawartych w formie aktu notarialnego: z dnia 28 października 1992 r., Rep. A nr 397/92, mocą której Marianna N. darowała swej córce Teresie R. działki nr 149 i 150/2, położone w O., obj. KW nr 12617 oraz z dnia 29 lipca 1993 r., Rep. A nr 1678/93, mocą której Teresa R. sprzedała wymienione działki Annie N. Powódka twierdziła, że od 1954 r. działki te pozostawały w posiadaniu jej rodziców Natalii i Feliksa N., którzy z dniem 4 listopada 1971 r. nabyli ich własność na podstawie ustawy z dnia 26 października 1971 r. o uregulowaniu własności gospodarstw rolnych (Dz. U. 1971 r. Nr 27 poz. 250 ze zm.), by następnie - umową z dnia 24 września 1980 r. - przekazać je powódce jako następcy. W ocenie powódki taki stan prawny wykluczał możliwość zawarcia przez pozwanych ważnych umów darowizny i sprzedaży.

Wyrokiem z dnia 20 marca 1997 r. Sąd Rejonowy dla Krakowa - Nowej Huty w Krakowie powództwo oddalił. W ocenie tego sądu nie ma żadnych argumentów na rzecz tezy, że sporne umowy są nieważne, skoro zostały zawarte w przewidzianej formie oraz bez wad oświadczeń woli kontrahentów. Zarazem Sąd Rejonowy wykluczył możliwość ewentualnego rozważania mogącej wchodzić w grę bezskuteczności tych umów, skoro żądania i twierdzenia faktyczne powódki dotyczyły nieważności.

Apelację od tego wyroku - orzeczeniem z dnia 15 października 1997 r. - Sąd Wojewódzki w Krakowie oddalił. W ocenie tego sądu, odwołującej się do judykatury Sądu Najwyższego, umowa dotycząca zbycia rzeczy lub dokonana przez osobę nie będącą właścicielem nie jest - wbrew twierdzeniom skarżącej - bezwzględnie nieważna. Z tego względu żądania zgłoszone przez powódkę uwzględnione być nie mogły.

Kasacja powódki - zmierzająca do uchylenia wyroków sądów obu instancji - została oparta na obu podstawach z art. 393[1] kpc. Zdaniem skarżącej, Sąd Wojewódzki naruszył art. 155 kc przez błędną wykładnię, a także, co można wyłowić z uzasadnienia kasacji, dopuścił się obrazy art. 189 kpc.

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Problem ważności umów zbycia rzeczy przez osobę nie będącą właścicielem został rozstrzygnięty w wyroku Sądu Najwyższego z dnia 18 grudnia 1996 r. I CKN 27/96 (OSNC 1997/4 poz. 43). W uzasadnieniu tego wyroku, podzielanego w całej rozciągłości przez skład orzekający w niniejszej sprawie, jak też aprobowanego w piśmiennictwie, stwierdzono, że żaden obowiązujący przepis prawa nie ustanawia zakazu zbywania rzeczy cudzej; przeciwnie, w ustawie można znaleźć szereg przepisów, które zbycie rzeczy przez niewłaściciela wprost przewidują i sankcjonują (np. art. 92 § 2, art. 169 § 1, art. 556 § 2, art. 765, 787 § 2 lub art. 1028 kc albo art. 5 ustawy(1) z dnia 6 lipca 1982 r. o księgach wieczystych i hipotece - Dz. U. 1982 r. Nr 19 poz. 147 ze zm.). Nigdzie też nie została skodyfikowana zasada nemo plus iuris in alium transferre potest quam ipse habet, i jeśli ona funkcjonuje, to jako norma niepisana, wynikająca raczej z tradycji ducha przyjętego porządku prawnego. Poza tym zasada ta rzutuje na skutki umowy, nie zaś na jej ważność; w odniesieniu do prawa własności oznacza bowiem tylko to, że własność może skutecznie przenieść na nabywcę tylko właściciel.

Sąd Najwyższy trafnie też zwrócił uwagę, że brak po stronie sprzedawcy przymiotu właściciela jest wadą prawną w rozumieniu art. 556 § 2 kc, istnienie zaś wady rzeczy, nawet zatajonych podstępnie, nie powoduje nieważności umowy z mocy art. 58 kc, skoro bowiem instytucja rękojmi za wadę została w kodeksie cywilnym unormowana odrębnie, to skutki zawarcia umowy sprzedaży rzeczy wadliwej należy oceniać według przepisów o rękojmi bez potrzeby sięgania do ogólnych przepisów o nieważności umowy (por. także np. orzeczenie Sądu Najwyższego z dnia 27 maja 1949 r. Wa.C. 40/49 Demokratyczny Przegląd Prawniczy 1950/1 str. 60 oraz wyrok Sądu Najwyższego z dnia 30 października 1969 r. II CR 430/69 OSNCP 1970/9 poz. 152).

W tym stanie rzeczy odmienne twierdzenia powódki, zawarte w pozwie, a także w kasacji, trzeba uznać za nietrafne. Tym samym nie znajduje usprawiedliwienia podstawa z art. 393[1] pkt 1(2) kpc, motywowana nieprzekonywająco rzekomym naruszeniem przez Sąd Wojewódzki art. 155 kc.

Nie sposób również zaakceptować wyrażonego w kasacji zarzutu naruszenia art. 189 kpc.

Motywując ten zarzut skarżąca wyraziła zapatrywanie, że jakkolwiek domagała się ustalenia nieważności umów, to jednak - przy braku podstaw do uwzględnienia tak sformułowanego żądania, a przy istnieniu przesłanek do przyjęcia ich bezskuteczności - sąd powinien ustalić, że sporne umowy skutków nie wywarły (były bezskuteczne). Zdaniem wnoszącej kasację, żądanie stwierdzenia bezskuteczności czynności prawnej mieści się - jako "bliżej idące" - w żądaniu stwierdzenia jej nieważności, a zatem wyrok idący w tym kierunku stanowiłby częściowe uwzględnienie powództwa.

Nie podejmując, wykraczających poza cel niniejszego postępowania, rozważań natury doktrynalnej, oraz nie wnikając w różnie objaśnianą przez naukę, skomplikowaną istotę wadliwości czynności prawnych, należy podkreślić, że nie istnieje - w sensie procesowym - stosunek ilościowy między żądaniem ustalenia nieważności bezwzględnej umowy, a żądaniem ustalenia jej bezskuteczności, zwłaszcza w sytuacji, gdy nie sprecyzowano, o jaki rodzaj bezskuteczności chodzi. Oba żądania mają samoistny charakter, zmierzają do ochrony innych wartości, jak też są oparte na odmiennych przesłankach faktycznych i prawnych. Wprawdzie, z punktu widzenia zasad logiki, można by bronić tezy, że zakres pojęcia bezskuteczności pozostaje w stosunku podrzędności do zakresu pojęcia nieważności, stwierdzenie to jednak nie ma dla oceny omawianego zarzutu kasacji żadnego znaczenia; wszak powódka, z konsekwencjami wynikającymi z art. 321 § 1 kpc, domagała się ustalenia, że konkretne umowy są nieważne, a nie tylko bezskuteczne.

Stanowisko Sądu Najwyższego wypływa z poglądu bardziej ogólnego, a mianowicie, że w sprawach o ustalenie lub nieistnienie stosunku prawnego lub prawa nie jest dopuszczalne - pomijając przypadki kumulacji żądań - częściowe uwzględnienie powództwa; żądanie powoda, w kształcie, jaki mu nadał w pozwie, jest bowiem albo uzasadnione, albo nieuzasadnione, stany pośrednie nie zachodzą. Przykładowo, sąd nie może "częściowo" uwzględnić powództwa o ustalenie, że powód jest właścicielem rzeczy, przez stwierdzenie, iż przysługuje mu tylko - mające mniejszą moc - prawo rzeczowe ograniczone lub uprawnienie o charakterze względnym (np. jest użytkownikiem lub najemcą), a w pozostałej części powództwo oddalić. Orzeczenie takie kolidowałoby także z zakazem określonym w art. 321 § 1 kpc.

W tej sytuacji również podstawa kasacyjna przewidziana w art. 393[1] pkt 2 kpc, naprowadzona przez postawienie zarzutu naruszenia art. 189 kpc, nie znajduje żadnego usprawiedliwienia, albowiem - co wykazano - w sprawie, w której powód żąda ustalenia nieważności czynności prawnej, sąd nie może bez naruszenia art. 321 § 1 kpc orzec w wyroku, że czynność ta była bezskuteczna.

W konsekwencji Sąd Najwyższy orzekł na podstawie art. 393[12] oraz art. 98 § 1 w zw. z art. 393[19] i art. 391 kpc - jak w sentencji.



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna

z dnia 23 stycznia 1998 r.

I CKN 430/97

Przepis art. 170 kc jest podstawą uznania, że prawo osoby trzeciej ciążące na rzeczy ruchomej wygasło w razie nabycia tej rzeczy w dobrej wierze. Przyjęcie dobrej wiary nabywcy nie jest możliwe, jeżeli przy nabyciu rzeczy o dużej wartości nie dołożył on staranności by zapoznać się z dotyczącym tej rzeczy stanem prawnym.

Uzasadnienie

Piotr W. żądał zasądzenia od Diecezji E. 260 mln zł na podstawie weksla wystawionego w dniu 2 października 1993 r. przez dyrektora Katolickiej Szkoły Podstawowej p. w. św. Mikołaja w E., reprezentowanej przez ks. Piotra T. Powód wyjaśnił, że weksel dotyczy długu związanego z nabyciem od niego samochodu chrysler saratoga.

Wydany przez Sąd Rejonowy w Elblągu nakaz zapłaty z dnia 16 sierpnia 1994 r. został na skutek zarzutów strony pozwanej uchylony wyrokiem Sądu Wojewódzkiego w Elblągu z dnia 29 sierpnia 1996 r., a powództwo uległo oddaleniu jako bezpodstawne.

Wyrok Sądu Wojewódzkiego został oparty na następujących ustaleniach:

Na zabezpieczenie zaciągniętego kredytu bankowego Bogdan P. zawarł z bankiem umowę zastawu, którego przedmiotem był jego samochód chrysler saratoga. Kredytu nie spłacił, a obciążony zastawem samochód najpierw zastawił u powoda a następnie sprzedał go powodowi w dniu 17 grudnia 1992 r. Powód, nabywając samochód od Bogdana P., miał świadomość, że jest on obciążony prawem zastawu bankowego.

W dniu 2 października 1993 r. powód zawarł umowę sprzedaży tego samochodu z Katolicką Szkołą Podstawową p. w. św. Mikołaja w E., zapewniając nabywcę, że samochód jest wolny od praw osób trzecich. Jako zabezpieczenie zapłaty ceny otrzymał weksel, a samochód wydał za zgodą nabywcy Bogdanowi P.

Najpierw ustnie, a następnie w piśmie z 5 stycznia 1994 r., nabywca odstąpił od umowy z powodu wady prawnej samochodu, tj. z powodu obciążenia samochodu zastawem bankowym, o czym w chwili zawierania z powodem umowy nie wiedział. Odstąpienie od umowy sprzedaży uznał Sąd za skuteczne i zwalniające stronę pozwaną od obowiązku zapłaty ceny.

Powód złożył apelację, w której powołał się na sprzeczne z materiałem sprawy ustalenie, iż w chwili nabywania samochodu od Bogdana P. wiedział o zastawie bankowym, naruszenie art. 170 i 6 kc wskutek niezastosowania tych przepisów.

Wyrokiem z 9 stycznia 1997 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku oddalił apelację uznając, że ustalenia Sądu pierwszej instancji dotyczące wiedzy powoda o zastawie bankowym są zgodne z materiałem dowodowym. Ten stan wiedzy wskazywał na złą wiarę powoda w rozumieniu art. 170 kc.

Powód złożył kasację opierając ją na zarzucie błędnej wykładni art. 170 kc oraz zarzucie naruszenia art. 233 § 1 i 328 § 2 kpc.

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Kasacja jest środkiem odwoławczym od orzeczeń sądów drugiej instancji. Jeżeli zatem jej podstawą jest naruszenie przepisów postępowania, kasacja może się okazać skuteczną o tyle, o ile skarżący wykaże, że naruszenia tych przepisów dopuścił się sąd drugiej instancji.

Powołane w kasacji naruszenie art. 233 § 1 i 328 § 2 kpc nie może dotyczyć bezpośrednio Sądu Apelacyjnego, ponieważ Sąd ten nie gromadził i nie oceniał samodzielnie materiału dowodowego. W takim wypadku można byłoby przypisać Sądowi Apelacyjnemu naruszenie wspomnianych przepisów postępowania w sposób pośredni, przy okazji zarzutu naruszenia art. 382 kpc. Skarżący nie powołał się jednak na naruszenie tego przepisu, a Sąd Najwyższy nie powinien dopatrywać się takiego naruszenia z urzędu (art. 393[11](1) kpc). Należy podkreślić, że argumentacja dotycząca naruszenia art. 233 § 1 i 328 § 2 kpc ma charakter wybitnie polemiczny. Skarżący dokonuje własnej oceny wybranych fragmentów zeznań Bogdana P. i wypowiedzi powoda, podczas gdy rzeczą Sądu było dokonanie oceny dowodów w ich wzajemnym powiązaniu i przy uwzględnieniu występujących w sprawie okoliczności.

Jeżeli chodzi o zarzut naruszenia art. 170 kc przez jego błędną wykładnię, to skarżący dopatruje się naruszenia tego przepisu w tym, że jego zdaniem Sądy obu instancji błędnie założyły, iż o dopuszczalności wygaśnięcia zastawu na podstawie tego przepisu decydował stan wiedzy powoda o zastawie bankowym w dacie zawierania umowy sprzedaży samochodu ze Szkołą. Tymczasem przepis art. 170 kc, który dopuszczał w warunkach w nim przewidzianych (dobra wiara nabywcy) wygaśnięcie zastawu wymagał ustalenia, czy powód wiedział o zastawie bankowym w chwili nabywania samochody od Bogdana P., tj. w dniu 17 grudnia 1992 r., a w tamtym czasie nie można mu było takiej wiedzy przypisać. Twierdzenia skarżącego w tym względzie nie stanowią w istocie argumentacji uzasadniającej błędną wykładnię art. 170 kc i są w dodatku pozbawione racji.

Rozstrzygając sprawę w postępowaniu apelacyjnym Sąd drugiej instancji orzekał na podstawie materiału zebranego w postępowaniu w pierwszej instancji (art. 382 kpc) i korzystając z tego materiału, doszedł do takich samych wniosków jak Sąd pierwszej instancji. Wnioski te sprowadzały się do tego, że, zawierając umowę z Bogdanem P., powód był dobrze obeznany z faktami, a w szczególności z faktem obciążenia samochodu zastawem bankowym i dlatego nie mógł być potraktowany za nabywcę w dobrej wierze w rozumieniu art. 170 kc.

Wskutek takiej oceny Sądy obu instancji wykluczyły możliwość wygaśnięcia zastawu przewidzianą w art. 170 kc i dlatego uznały, że samochód chrysler saratoga był obciążony prawem zastawu na rzecz banku także po 17 grudnia 1992 r. i w konsekwencji został sprzedany Szkole z wadą prawną (art. 556 § 2 kc).

Można przyznać, że Sąd Apelacyjny posłużył się w uzasadnieniu swojego rozstrzygnięcia skrótami myślowymi, bowiem, mówiąc o złej wierze powoda, nie odniósł tego wyraźnie do umowy z 17 grudnia 1992 r. Sąd miał jednak wyraźnie tę umowę na myśli, skoro przy swojej wypowiedzi na temat złej wiary powoda umieścił w nawiasie art. 170 kc, tj. ten przepis który mógł się odnosić do powoda wyłącznie jako do nabywcy, a nie zbywcy samochodu. Żadnych natomiast wątpliwości nie może budzić płaszczyzna rozpoznawania przesłanek art. 170 kc przez Sąd Wojewódzki. Sąd ten stwierdził w uzasadnieniu wprost, że powód nabywając samochód "od Bogdana P." miał świadomość, że samochód ten jest obciążony zastawem na rzecz banku, a to oznaczało, że powód był w złej wierze i że nie mogło dojść do wygaśnięcia zastawu bankowego.

Należy zaznaczyć, że przyjęcie złej wiary powoda jako nabywcy samochodu byłoby możliwe nie tylko przy stwierdzeniu jego pełnej wiedzy o zastawie bankowym przy zawieraniu umowy z Bogdanem P., ale także wtedy gdyby nie posiadał tej wiedzy wskutek własnego niedbalstwa. Brak należytej staranności nabywcy w ustaleniu czy nabywany przedmiot nie jest obciążony prawami osób trzecich wyłącza dobrą wiarę według zgodnych poglądów przedstawicieli doktryny, jak również Sądu Najwyższego. Sąd Najwyższy wskazywał przy tym, że stopień staranności jakiej winien dołożyć nabywca zależy od stopnia ryzyka występującego w stosunkach danego rodzaju (np. wyrok z dnia 19 września 1984 r. II CZ 83/84). Stopień ryzyka przy nabywaniu samochodu wysokiej klasy był niewątpliwie duży, zwłaszcza gdy zbywcą była osoba fizyczna. Należy dodać, że większego stopnia staranności powinno się wymagać przy transakcjach, w których uczestniczy nabywca, który ze względu na wykonywaną profesję ma znajomość praw rynku oraz zazębiających się z tym rynkiem stosunków kredytowych i różnych form zabezpieczania kredytów. Trudno byłoby zakładać, że powód nie miał takiej orientacji trudniąc się handlem hurtowym i pośrednictwem handlowym, a w takim razie nie można byłoby go zwolnić od znacznego stopnia staranności przy sprawdzeniu stanu prawnego odnoszącego się do nabywanej przez niego rzeczy o dużej wartości.

Z powyższych względów Sąd Najwyższy uznał podstawy kasacji za nieusprawiedliwione i na podstawie art. 393[12] kpc orzekł, jak w sentencji.



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Uchwała Sądu Najwyższego - Izba Cywilna

z dnia 28 września 1995 r.

III CZP 125/95

Dokonanie przez nabywcę samochodu jego przewłaszczenia na rzecz banku w celu zabezpieczenia pobranego kredytu nie stanowi przeszkody w dochodzeniu odszkodowania od zbywcy w razie ujawnienia, że samochód pochodził z kradzieży i został zwrócony osobie uprawnionej.

Z uzasadnienia

Przedstawione zagadnienie prawne wystąpiło na tle następującego stanu faktycznego:

W czerwcu 1991 r. Stanisław T. sprzedał Jerzemu K. samochód osobowy marki Audi 80. Nabywca zaciągnął na zakup tego samochodu kredyt z Banku PKO-II Oddział w R., z którym zawarł w lipcu 1991 r. umowę przewłaszczenia samochodu w celu zabezpieczenia kredytu.

We wrześniu 1991 r. doszło do zajęcia i zabrania powodowi samochodu w związku z dochodzeniem karnym dotyczącym kilku samochodów osobowych, które pochodziły z kradzieży. Powód zawiadomił o tym fakcie Bank PKO w piśmie z dnia 7 października 1991 r.

Postanowieniem z dnia 30 kwietnia 1992 r. Prokuratura Wojewódzka w Rzeszowie postanowiła zwrócić dowód rzeczowy w postaci samochodu osobowego zarejestrowanego jako własność Jerzego K. na rzecz Centrali Związku Towarzystw Ubezpieczeniowych HUK-V.H., jako osobie uprawnionej w rozumieniu art. 199 kpk. Zażalenie Jerzego K. na to postanowienie zostało oddalone w dniu 28 października 1993 r.

W pozwie wniesionym dnia 10 października 1992 r. Jerzy K. domagał się zasądzenia od Stanisława T. 158.400.000 starych zł z odsetkami, obejmując tą kwotą cenę kupna, podatek i ubezpieczenie samochodu. Pozew ten został zwrócony z powodu nieopłacenia wpisu. W kolejnym pozwie z dnia 30 kwietnia 1994 r. powód zgłosił identyczne żądanie jak poprzednio, które rozszerzył następnie do ponad 600.000.000 starych złotych, powołując się na konieczność waloryzacji należnego mu świadczenia.

Sąd Wojewódzki w Rzeszowie uwzględnił powództwo w kwocie 32.453 zł, przyjmując, że żądanie powoda obejmujące zwrot ceny kupna oraz zwrot zapłaconego podatku i składki ubezpieczeniowej znajduje podstawę w art. 556 § 2 kc, żądanie waloryzacji zaś w art. 358[1] § 3 kc.

Rozpoznając rewizję(1) pozwanego Sąd Apelacyjny w Rzeszowie podał w wątpliwość dopuszczalność dochodzenia przez powoda uprawnień przewidzianych w art. 556 § 2 kc w sytuacji, gdy: 1) doszło do przewłaszczenia samochodu nabytego przez powoda na rzecz PKO i ten stał się następcą prawnym powoda i w dodatku, gdy 2) powód został pozbawiony tego samochodu na rzecz osoby trzeciej i nie mógłby go zwrócić pozwanemu, tak jak to przewiduje art. 560 § 2 kc. Sąd Apelacyjny uznał natomiast, że powód ma interes prawny w dochodzeniu zwrotu ceny kupna i poniesionych w związku z nabyciem samochodu wydatków na podstawie art. 471 kc.

Sąd Najwyższy podziela zastrzeżenia Sądu Apelacyjnego co do możliwości wykorzystania w tej sprawie uprawnień z tytułu rękojmi, ale przede wszystkim dlatego, że powód nie zgłosił zamiaru ich wykorzystania, a poza tym dlatego, że zestawienie daty dowiedzenia się przez powoda o istnieniu wady prawnej samochodu z datą wystąpienia z niniejszym powództwem zdaje się wskazywać na to, że powód nie dochował terminu przewidzianego w art. 576 § 1 kc. Sąd Najwyższy nie podziela natomiast argumentacji, która, zdaniem Sądu Apelacyjnego, powinna przemawiać przeciwko dopuszczalności oparcia roszczenia powoda na przepisach o rękojmi.

Odnosząc się do argumentu przytoczonego w pkt 2 postanowienia Sądu Apelacyjnego należy zwrócić uwagę na to, że przepisy kodeksu cywilnego nie wyłączają stosowania przepisów o rękojmi w takim przypadku, gdy z powodu wady prawnej rzeczy kupujący jest zmuszony wydać ją osobie trzeciej. Świadczy o tym jednoznacznie treść art. 575 kc, który to przepis, nawet przy umownym wyłączeniu odpowiedzialności z tytułu rękojmi, przewiduje obowiązek zwrotu otrzymanej przez sprzedawcę ceny.

Jeżeli natomiast chodzi o argumentację Sądu Apelacyjnego ujętą w punkcie 1, to trzeba stwierdzić przede wszystkim, że opiera się ona na nietrafnym założeniu, iż przewłaszczenie rzeczy w celu zabezpieczenia kredytu bankowego jest równoznaczne z trwałym wyzbyciem się rzeczy, tak jak np. przy sprzedaży. Poza tym argumentacja ta nie uwzględnia złożoności problemu sukcesji uprawnień z tytułu rękojmi. Wprawdzie Sąd Najwyższy opowiedział się w uchwale Pełnego Składu Izby Cywilnej i Administracyjnej z dnia 30 grudnia 1988 r. III CZP 48/88 (OSNCP 1989/3 poz. 36) za przejściem uprawnień z tytułu rękojmi i gwarancji tak w drodze sukcesji generalnej, jak również singularnej, to jednak przejście takich uprawnień wiązał z wadami fizycznymi (art. 556 § 1 kc), a ponadto mówiąc o następstwie prawnym pod tytułem szczególnym Sąd Najwyższy dopatrywał się tego następstwa jedynie w razie zawarcia przez nabywcę umowy sprzedaży, zamiany i darowizny. To ostrożne, bo zawężone do wad fizycznych i tylko niektórych umów obligacyjnych, stanowisko sprowadzało się w gruncie rzeczy do przyjęcia dorozumianego przelewu uprawnień z tytułu rękojmi na kolejnego nabywcę rzeczy. Stanowisko to nie było w pełni i powszechnie akceptowane w doktrynie. Podnoszono mianowicie, że nie każda umowa sprzedaży kryje w sobie przelew uprawnień z tytułu rękojmi. W niniejszej sprawie stanowisko zajęte w uchwale z dnia 30 grudnia 1988 r. jest bez znaczenia, choćby dlatego, że pomiędzy powodem a Bankiem PKO nie miała miejsca umowa sprzedaży.

Jak wynika z samej treści przedstawionego zagadnienia prawnego, a także z odpisu umowy z dnia 8 lipca 1991 r. (...), powód zawarł z PKO "umowę przeniesienia własności rzeczy ruchomej" w celu zabezpieczenia udzielonego mu kredytu. Zgodnie z tą umową Bank PKO, pozostawiając powodowi przedmiot umowy (samochód marki Audi 80) do bezpłatnego używania, zobowiązał się do korzystania z prawa własności w sposób nie wykraczający "poza granice uzasadnione zabezpieczeniem udzielonego kredytu" oraz do przeniesienia z powrotem na kredytobiorcę własności tego przedmiotu po spłacie kredytu. Zarówno oznaczenie zawartej umowy, jak również treść jej postanowień nie pozostawiają wątpliwości co do jej charakteru. Ten rodzaj umowy, znany od dawna jako umowa przewłaszczenia na zabezpieczenie, zyskuje coraz większe znaczenie w aktualnym obrocie prawnym. Jej charakterem zajmował się Sąd Najwyższy w orzeczeniach: wyrok z dnia 19 listopada 1992 r. II CRN 87/92 (OSNCP 1993/5 poz. 89) i uchwała z dnia 5 maja 1993 r. III CZP 54/93 (OSP 1994/10 poz. 176). W obu tych orzeczeniach Sąd Najwyższy, zwracając uwagę na to, że ważność czynności prawnej przysparzającej zależy od prawidłowej przyczyny przysporzenia, jednocześnie wyjaśnił, że przeniesienie własności rzeczy w celu zabezpieczenia określonej wierzytelności ma inną, niż tradycyjne, własną przyczynę przysporzenia, którą jest causa cavendi. Ta odrębność przyczyny przysporzenia sprawia, że odmiennie niż np. przy umowie sprzedaży, przewłaszczenie rzeczy w celu zabezpieczenia nie następuje z zamiarem trwałego wyzbycia się tej rzeczy i już tylko z tego powodu wykluczone jest identyfikowanie stosunku przewłaszczenia w celu zabezpieczenia ze stosunkiem sprzedaży.

W świetle powyższych uwag następstwo prawne Banku PKO w zakresie uprawnień powoda z tytułu rękojmi, wiązane z wyżej wspomnianą umową z dnia 8 lipca 1991 r., jest nie do przyjęcia i nie podlegałoby rozważaniu w tej sprawie także wtedy, gdyby podstawą dochodzenia określonego w pozwie roszczenia były przepisy o rękojmi. O następstwie prawnym PKO można byłoby mówić tylko wtedy, gdyby w związku z umową przewłaszczenia na zabezpieczenie strony tej umowy zdecydowałyby się dokonać wyraźnej cesji (przelewu) uprawnień z tytułu rękojmi, tak jak to zrobiły odnośnie do "praw z umowy ubezpieczenia samochodu" (...).

Sąd Najwyższy podziela natomiast stanowisko Sądu Apelacyjnego, że powód może dochodzić swoich roszczeń na zasadach ogólnych, tj. na podstawie określonej w art. 471 kc. Stanowisko to wiąże się z zagadnieniem kolizyjności norm, występującym w szczególności wtedy, gdy przepisy nie wskazują prymatu określonej podstawy odpowiedzialności. W orzecznictwie Sądu Najwyższego występowała początkowo tendencja do wyłączenia zbiegu odpowiedzialności z tytułu rękojmi z odpowiedzialnością kontraktową przewidzianą w art. 471 kc. Ulegała ona jednak stopniowej ewolucji, aż doszło do zajęcia przez pełny skład Izby Cywilnej Sądu Najwyższego jednoznacznego stanowiska, że kupujący może, niezależnie od żądania naprawienia szkody, o której mowa w art. 566 § 1 kc, dochodzić na podstawie art. 471 kc odszkodowania w pełnym zakresie, bez względu na to, czy uprawnienia z tytułu rękojmi wygasły, czy nie. Kierunek ten należy uznać za ugruntowany, czego przykładem są ostatnie orzeczenia: wyrok z dnia 15 listopada 1994 r. I CRN 140/94 (nie publ.) i wyrok z dnia 10 sierpnia 1995 r. I CRN 106/95 (nie publ.). W obu tych orzeczeniach Sąd Najwyższy wyraził zapatrywanie, że sprzedawca, który sprzedał rzecz dotkniętą wadą ponosi "także" odpowiedzialność z tytułu nienależytego wykonania zobowiązania, przewidzianą w art. 471 i nast. kc. Również przedstawiciele nauki prawa zajmują stanowisko, że instytucja rękojmi ma służyć polepszeniu, a nie pogorszeniu sytuacji kupującego. Stąd też obowiązywanie przepisów o rękojmi nie może służyć jako argument przemawiający za pozbawieniem kupującego roszczeń odszkodowawczych na zasadach ogólnych, jeśli nie skorzystał on z uprawnień przewidzianych w przepisach o rękojmi. W każdym bowiem wypadku sprawą nadrzędną jest interes kupującego, który powinien doznać ochrony za pomocą takich środków prawnych, które ją lepiej gwarantują.

Biorąc pod uwagę powyższe założenia Sąd Najwyższy podjął uchwałę wyrażoną w sentencji.



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu

z dnia 21 września 1994 r.

I ACr 214/94

Zasadne jest żądanie wymiany samochodu na nowy, chociaż z ustaleń wynika, że istotna wada, która nie została usunięta przez pozwanego, dotyczy silnika samochodu. Do rozważenia bowiem pozostaje kwestia, czy nie stanowiłoby zadośćuczynienia żądanie wymiany jedynie silnika. Rozstrzygając tę wątpliwość należy uwzględnić to, iż z przyczyn nie zawinionych przez powoda, a leżących wyłącznie po stronie pozwanego, sporny samochód stał przez dłuższy okres czasu, nie będąc wykorzystywany. Jest więc oczywiste, że tym samym wartość użytkowa tego samochodu, spowodowana upływem czasu, korozją itp., z powodu długotrwałego postoju, znacznie zmniejszyła się.

Pozostawałoby zatem w rażącej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego przyjęcie, że w okolicznościach tych usprawiedliwione żądanie powoda z tytułu nieskutecznie dokonanej naprawy, mogłoby się ograniczać jedynie do wymiany silnika.

Z uzasadnienia

Zaskarżonym wyrokiem Sąd Wojewódzki w P. ustalił, że pozwana jest zobowiązana do wymiany samochodu osobowego marki "Polonez", rok produkcji 1992, na nowy, wolny od wad oraz zasądził od pozwanej na rzecz powoda 91.700 tys. zł z ustawowymi odsetkami.

Sąd ustalił, że 31 października 1992 r. powód przekazał pozwanej do naprawy gwarancyjnej sporny samochód, którego był użytkownikiem i uprawnionym z tytułu gwarancji na podstawie umowy leasingu. Samochód nie został naprawiony w przewidzianym czternastodniowym terminie i powód zażądał wymiany samochodu na nowy, a nadto odszkodowania za czas, w którym samochodem nie mógł dysponować i w którym to okresie zmuszony był do korzystania z taksówek, a także kwoty 1.400 tys. zł tytułem poniesionych kosztów ekspertyzy biegłych PZM-otu i 9.000 tys. zł tytułem kary umownej. Żądając wymiany samochodu, pozwany powołał się na zleconą przez siebie ocenę techniczną PZM-ot z dnia 22 stycznia 1993 r. oraz na ocenę techniczną PZM-otu z dnia 6 listopada 1992 r., wykonaną na zlecenie pozwanego. Według pierwszej z wymienionych ocen technicznych, naprawa silnika w spornym samochodzie była nieskuteczna z powodu braku prawidłowego ciśnienia sprężania w poszczególnych cylindrach. Potwierdzili to przesłuchani w charakterze świadków rzeczoznawcy opracowujący ocenę techniczną, a także w opracowanej na zlecenie sądu opinii biegły. Według tej opinii - silnik po naprawie wymaga minimalnego sprężania określonego przez FSO, którego to wymogu naprawiany silnik nie spełniał.

Wbrew zarzutowi pozwanego, wydana przez biegłego opinia nie musiała być poprzedzona oględzinami samochodu, skoro biegły dysponował już dokumentami, z których wynikało, że takie oględziny, a w szczególności pomiar ciśnienia w poszczególnych cylindrach, były już wcześniej przeprowadzone.

Przez cały okres pozostawania samochodu u powoda opłacał on raty leasingowe i stał się właścicielem pojazdu.

Nieterminowa naprawa gwarancyjna samochodu uzasadnia na podstawie § 17 w związku z § 15 jednolitych warunków gwarancyjnych dotyczących pojazdów samochodowych i sprzętu rolniczego, sprzedawanych przez jednostki uspołecznionego handlu detalicznego (stanowiących załącznik do zarządzenia Ministra Handlu Wewnetrznego i Usług z dnia 8 grudnia 1986 r. w sprawie jednolitych warunków gwarancyjnych, dotyczących samochodów osobowych ogólnego przeznaczenia, samochodów specjalistycznych, motocykli oraz maszyn i sprzętu rolniczego sprzedawanych przez jednostki uspołecznionego handlu detalicznego M. P. 1987 r. Nr 2 poz. 11) wymianę samochodu na nowy.

Usprawiedliwione są również - zdaniem Sądu Wojewódzkiego - dochodzone przez powoda roszczenia odszkodowawcze. Posiadając samochód na podstawie umowy leasingu, powód miał prawo do korzystania z niego. Jest przy tym oczywiste, że prowadząc działalność gospodarczą powód musiał korzystać z taksówek, zwłaszcza, że brak samochodu stanowił dla powoda i tak niewymierne utrudnienie w prowadzonej działalności. Szkodę w tym zakresie powód skutecznie udokumentował dołączonymi rachunkami wystawionymi przez właścicieli taksówek.

Uzasadnione jest także żądanie przez powoda kwoty 9.000 tys. zł tytułem kary umownej, zgodnie z § 19 ust. 3 pkt 2 jednolitych warunków gwarancyjnych oraz kwoty 1.400 tyś. zł, którą powód zapłacił rzeczoznawcom. W ten bowiem tylko sposób powód był w stanie wykazać nieskuteczność naprawy.

Wyrok Sądu Wojewódzkiego w P. zaskarżyła rewizją(1) pozwana.

Sąd Apelacyjny w Poznaniu zważył, co następuje:

Co do samej zasady, a więc w części dotyczącej żądania wymiany samochodu, rewizja nie zasługuje na uwzględnienie.

W okolicznościach sprawy, Sąd Wojewódzki w P. miał podstawy do oparcia się na opinii biegłego, który jednoznacznie zajął stanowisko, iż pozwana wykonała naprawę w sposób urągający podstawowym zasadom technologii wykonywania napraw silników samochodowych i tym samym naprawa ta nie była skuteczna.

Z powyższych względów i z mocy powołanych przez Sąd Wojewódzki w P. przepisów uzasadnione było żądanie powoda wymiany spornego samochodu na nowy.

Z powyższych ustaleń wynika, iż istotna wada, która nie została przez pozwaną usunięta, dotyczy silnika samochodu. Stąd do rozważenia pozostaje kwestia, czy nie stanowiłoby zadośćuczynienia żądanie powoda wymiany jedynie samego silnika. Rozstrzygając tę kwestię, należy uwzględnić to, że z przyczyn nie zawinionych przez powoda, a leżących wyłącznie po stronie pozwanej, sporny samochód stał przez dłuższy okres czasu, nie będąc wykorzystywany. Jest więc oczywiste, że tym samym wartość użytkowa tego samochodu, spowodowana upływem czasu, korozją itp., z powodu długotrwałego postoju znacznie zmniejszyła się. Pozostawałoby zatem w rażącej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego przyjęcie, że w okolicznościach tych usprawiedliwione żądanie powoda z tytułu nieskutecznie dokonanej naprawy ograniczać mogłoby się do wymiany jedynie silnika.

Nie zasługuje na uwzględnienie rewizja pozwanej w części kwestionującej zasadność kwoty 1.400 tys. zł tytułem poniesionej przez powoda szkody, polegającej na poniesieniu kosztów ekspertyzy. Okoliczność, że pozwana mogła zlecić opracowanie opinii technicznej rzeczoznawcy, pozostaje bez wpływu na to, że powód, chcąc wykazać swoje własne pretensje z powodu niewłaściwie przeprowadzonej naprawy, mógł to uczynić jedynie poprzez zlecenie wydania oceny technicznej rzeczoznawcy PZM. Trudno zakładać bowiem, aby powód nie mając potwierdzenia nieskutecznej naprawy przez uprawnionych rzeczoznawców, miał od razu występować z powództwem sądowym, odwołując się jedynie do własnych odczuć o nieskuteczności naprawy. Zachodzi więc oczywisty związek przyczynowy pomiędzy zawinionym działaniem pozwanego, a poniesioną przez powoda w tym zakresie szkodą. Zasądzone z tego tytułu świadczenie znajduje podstawę prawną w przepisie art. 566 § 2 kc w związku z § 1 tego przepisu.

W pozostałej natomiast części rewizja jest uzasadniona. Prawidłowa interpretacja powołanych przez Sąd Wojewódzki w P. przepisów zarządzenia(2) z dnia 8 grudnia 1986 r. w sprawie jednolitych warunków gwarancyjnych, dotyczących samochodów osobowych ogólnego przeznaczenia, samochodów specjalistycznych, motocykli oraz maszyn i sprzętu rolniczego sprzedawanych przez jednostki uspołecznionego handlu detalicznego prowadzi do wniosku, iż należna na podstawie § 10 ust. 3 zarządzenia kara umowna nie odnosi się do sytuacji, gdy kupujący żąda wymiany rzeczy na nową, wolną od wad. Na wniosek taki wskazuje użycie w przepisie tym zwrotu "w załatwieniu reklamacji", co oznacza, iż kara umowna obciąża zakład usługowy lub sprzedawcę, gdy reklamację ostatecznie załatwił. Gdy zaś reklamacja nie została załatwiona i z tego właśnie względu kupujący żąda wymiany rzeczy na nową, wolną od wad, kupujący może skutecznie dochodzić oprócz wymiany rzeczy jedynie odszkodowania na zasadach ogólnych, z czego zresztą powód w rozpoznawanej sprawie korzysta.

Zasługuje również na uwzględnienie rewizja(3) w części kwestionującej wysokość sumy zasądzonej od pozwanej na rzecz powoda tytułem szkody polegającej na konieczności korzystania przez powoda z taksówek. W tym zakresie Sąd Wojewódzki w P. nie przeprowadził żadnego postępowania dowodowego, bezskutecznie opierając się jedynie na powołanych przez powoda rachunkach za taxi. Dokumenty te, z których Sąd Wojewódzki nie przeprowadził nawet formalnie dowodu, stanowić mogą dowód, podlegający swobodnej ocenie sądu orzekającego. Jednakże możliwość wystawienia rachunków za taxi na kursy, które mogły nie pozostawać w żadnym związku przyczynowym z tym, iż powód nie mógł wykorzystywać spornego samochodu, powinna nakładać na sąd orzekający obowiązek szczególnej wnikliwości i czujności przy ocenie tych dowodów. Stąd, dla oceny wiarygodności przedłożonych przez powoda rachunków i wspomnianego wyżej związku przyczynowego, konieczne było ustalenie okoliczności rzutujących na tę ocenę, a zmierzających do ustalenia, czy kursy, na jakie wystawione zostały rachunki, były konieczne, czy powód wszystkie inne pojazdy miał zajęte w tym czasie, gdy odbywał kursy taksówkami oraz czy inne okoliczności powołane przez pozwaną nie poddają w wątpliwość wiarygodności tych rachunków.

W celu ustalenia przykładowo wyżej wskazanych faktów, sąd I instancji przeprowadzi zawnioskowane przez strony dowody, o ile okażą się one przydatne do stwierdzenia istotnych w kwestii tej faktów, a także - w braku innych dowodów lub ich uzupełnienia - dowód z przesłuchania stron.



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Uchwała Sądu Najwyższego - Izba Cywilna

z dnia 18 grudnia 1990 r.

III CZP 67/90

Osoba, która w ramach prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej pośredniczyła na rzecz obu stron przy zawieraniu umowy sprzedaży, odpowiada za szkodę poniesioną przez kupującego wskutek wady prawnej nabytego samochodu, o której wiedziała lub - po zapoznaniu się z dokumentami i dokonawszy zwykłego przeglądu tego pojazdu - z łatwością mogła ją wykryć.

Uzasadnienie

Pozwany Zbigniew T. prowadzi działalność gospodarczą pod firmą "Pośrednictwo Sprzedaży Samochodów". Na terenie tej firmy został wystawiony do sprzedaży samochód osobowy marki "Mercedes-300 D", pojazd luksusowo wykończony i o najwyższych parametrach technicznych, należący do pozwanego Tomasza G. Samochód ten kupił 29 stycznia 1987 r. za 35.000.000 zł powód Krzysztof P. właściciel Przedsiębiorstwa Zagranicznego "Gallech" w M., przy czym i on zapłacił za pośrednictwo 300.000 zł pozwanemu Zbigniewowi T. Gdy - w niespełna dwa miesiące później - wracał tym samochodem z Republiki Federalnej Niemiec, został - jako podejrzany o kradzież samochodu - zatrzymany przez niemiecką służbę celną. Ekspert producenta wezwany na miejsce - ujawnił na podstawie badania komputerowego, że przedmiotowy samochód ma sfałszowany numer identyfikacyjny (przerobioną cyfrę "3" na cyfrę "8"), zaś dochodzenie wykazało, że został skradziony w Nowym Jorku i następnie przewieziony do Polski. Samochód więc przekazano amerykańskiej firmie ubezpieczeniowej, która wypłaciła odszkodowanie poszkodowanemu kradzieżą właścicielowi.

Powód - utraciwszy samochód - wystąpił przeciwko sprzedawcy i pośrednikowi Zbigniewowi T. z powództwem o zapłatę odszkodowania odpowiadającego aktualnej wartości tego pojazdu w kwocie 286.000.000 zł

Odpowiedzialność sprzedawcy usprawiedliwiają - zdaniem Sądu Rejonowego - przepisy o rękojmi za wady rzeczy sprzedanej i o naprawieniu szkody poniesionej przez powoda wskutek nabycia samochodu z wadą prawną (art. 556, art. 574 kc). Pozwany Zbigniew T., uchybiwszy powinności starannego działania przy pośredniczeniu w sprzedaży (art. 355 w zw. z art. 750 kc), odpowiada zaś wobec powoda na podstawie przepisów normujących odpowiedzialność za nienależyte wykonanie umowy (art. 471, art. 472 kc). W wyroku z dnia 11 lutego 1990 r. uwzględnił więc ten Sąd powództwo in solidum w stosunku do obu pozwanych. W toku rozpoznawania sprawy wywołanego wniesieniem rewizji przez pozwanego Zbigniewa T. powstało dla Sądu Wojewódzkiego zagadnienie prawne przytoczone w części wstępnej niniejszej uchwały.

Przystępując do rozważania sposobu rozstrzygnięcia tego zagadnienia prawnego, trzeba wyjść od tego, że przyrzeczenie przyjmującemu zlecenie wynagrodzenia za nastręczenie sposobności do zawarcia z inną osobą umowy sprzedaży, albo za pośredniczenie przy zawarciu takiej umowy, jest umową pośrednictwa. Jest to - w odróżnieniu od jego szczególnych form (jak agencja, czy komis) - zwykłe pośrednictwo. Ta postać pośrednictwa nie została uregulowana jako odrębna typowa umowa w kodeksie cywilnym. Pośrednictwo zwykłe przedstawia się jako umowa o świadczenie usług natury faktycznej. W doktrynie utrwalił się - w związku z tym - pogląd, że do takiej umowy należy odpowiednio stosować przepisy o zleceniu (art. 750 kc).

Stronami umowy pośrednictwa są z reguły pośrednik oraz osoba oferująca rzecz przy jego współudziale do sprzedaży. Dla oceny sytuacji zaistniałej między pośrednikiem a osobą trzecią (kupującym), nie byłyby więc miarodajne przepisy regulujące skutki nienależytego wykonania zobowiązań umownych (art. 750, art. 471 kc). Nie pozostaje tu bowiem osoba trzecia w żadnym stosunku umownym z pośrednikiem. Mogłaby zatem dochodzić od pośrednika odszkodowania, gdyby zachodziły określone w nich przesłanki, na podstawie przepisów o czynach niedozwolonych (art. 415 kc). Nie można jednak - wobec braku zakazu ustawowego - wyłączać a priori dopuszczalności działania pośrednika również na rzecz osoby wyrażającej chęć nabycia rzeczy oferowanej do sprzedaży przez jego zleceniodawcę (por. art. 517 kodeksu(1) zobowiązań z 1933 r.). Pobranie - jak to przytoczono w uzasadnieniu zagadnienia prawnego - przez pośrednika prowizji również od kupującego przemawia za stanowiskiem, że i tę osobą łączyła z pośrednikiem umowa pośrednictwa. W takiej zaś sytuacji przepisy normujące zlecenie znajdą odpowiednie zastosowanie również przy ocenie stosunków między osobą trzecią a pośrednikiem.

Z przepisów regulujących umowę zlecenia wypływa zaś wniosek, że pośrednictwo jest oparte na zaufaniu jednej strony wobec drugiej strony. Zobowiązuje to pośrednika do lojalności wobec osoby, która powierzyła mu dokonanie określonej faktycznej usługi. Pośrednik powinien zatem w każdej sytuacji przestrzegać uzasadnionych interesów dającego zlecenie, a gdy działa jako pośrednik także na rzecz osoby trzeciej, nie powinien podejmować tego rodzaju działań, które byłyby sprzeczne z takimi interesami każdej ze stron umów pośrednictwa. W przeciwnym bowiem razie uchybiłby powinności starannego działania, wypływającej i dla niego - jako dla każdego dłużnika zobowiązanego do świadczenia usług - z przepisów art. 734 w zw. z art. 355 kc. Niedołożenie należytej staranności przy podejmowaniu powierzonej mu czynności mogłoby bowiem usprawiedliwiać przypisanie mu zarzutu niedbalstwa (art. 472 kc), a więc i odpowiedzialność za szkodę powstałą stąd dla jego kontrahenta (art. 471 kc)

Miernikiem staranności, obciążającej dłużnika, jest - według art. 355 kc - przede wszystkim rodzaj zobowiązania. W sprawie, przy rozpoznawaniu której powstało rozważone zagadnienie prawne, wyjaśnienia wymagało, czy i w jakich warunkach osoba pośrednicząca również na rzecz drugiej strony ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą (art. 471 kc) za wadę prawną samochodu nabytego przez kupującego. Ryzyko połączone z zawarciem umowy sprzedaży obciąża strony tej umowy. Toteż sprzedawca, bez względu na winę, odpowiada za wadę prawną tej rzeczy wobec kupującego (art. 556 kc). Usługa pośrednika sprowadza się co najwyżej do czynnego udziału (pośredniczenia) w rokowaniach poprzedzających zawarcie przez inne osoby umowy sprzedaży. Można się zgodzić z poglądem, że co do osoby, która zawodowo trudni się pośrednictwem i rzecz oferowaną do sprzedaży prezentuje na terenie swego przedsiębiorstwa, obowiązuje wyższy miernik staranności. Treść zobowiązania łączącego pośrednika z potencjalnym nabywcą sprzeciwia się jednak wymaganiu od niego, żeby uprzednio w drodze specjalistycznych technicznych badań samochodu i dochodzeń sprawdził, czy pierwszy zleceniodawca (sprzedawca) jest właścicielem samochodu oferowanego przy jego współudziale do sprzedaży. Tolerowanie - w tym przedmiocie - opieszałości pośrednika, godziłoby znów w zaufanie jakim obdarzyła go osoba trzecia nawiązując z nim stosunek pośrednictwa. Z tym, że zakres należytej staranności obejmuje powinność dokonania przezeń w tym celu w dostępny mu sposób (w zakresie wiadomości doświadczonego kierowcy) oględzin samochodu i zapoznania się z dokumentacją tego pojazdu, przemawia wzgląd na lojalność pośrednika również wobec kupującego. O powstałym stąd podejrzeniu, że samochód oferowany mu do sprzedaży, może nie być własnością sprzedawcy, powinien więc we właściwym czasie powiadomić kupującego. Oznacza to, że pośrednik uchybiłby powinność zachowania należytej staranności w stosunku do nabywcy, gdyby współdziałał w doprowadzeniu do sprzedania mu samochodu mającego wadę prawną o istnieniu której wiedział lub - stosując się do wyżej opisanej powinności - mógł ją z łatwością wykryć. Konkretyzowałoby to - jak powiedziano - jego winę (art. 472 kc) i co za tym idzie - mogło usprawiedliwiać odpowiedzialność odszkodowawczą wobec nabywcy na zasadzie art. 471 kc.

Mając na uwadze powyższe, Sąd Najwyższy rozstrzygnął przedstawione zagadnienie prawne jak w sentencji niniejszej uchwały (art. 391 § 1 kpc).



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Uchwała Sądu Najwyższego - Izba Cywilna i Administracyjna

z dnia 22 maja 1981 r.

III CZP 22/81

Stwierdzenie nieważności ostatecznej decyzji naczelnika gminy o przejęciu na rzecz Państwa gospodarstwa rolnego za zaopatrzenie emerytalne po zawarciu umowy, w drodze której Państwo sprzedało innemu rolnikowi to gospodarstwo, nie powoduje samo przez się nieważności umowy; można jednak odstąpić od umowy sprzedaży ze względu na ujawnioną w ten sposób wadę prawną rzeczy sprzedanej.

W sądowym postępowaniu cywilnym strony nie mogą skutecznie podnosić, że nie istnieją przyczyny, z powodu których doszło do obalenia aktu przekazania gospodarstwa rolnego.

Uzasadnienie

Pozwany wywodzi swe prawa do gospodarstwa rolnego, obejmującego 7,29 ha gruntów, z notarialnej umowy, mocą której - jako wskazany w decyzji z dnia 2 kwietnia 1980 r. przez naczelnika gminy kandydat na nabywcę - kupił je w dniu 20 kwietnia 1980 r. od Skarbu Państwa. To gospodarstwo rolne Państwo przejęło od rolnika (właściciela) w drodze decyzji tegoż naczelnika z dnia 4 stycznia 1980 r. w zamian za zaopatrzenie emerytalne, ale organ administracyjny wyższego stopnia swą decyzją z dnia 19 maja 1980 r. z urzędu tę decyzję uchylił stwierdziwszy, że decyzja naczelnika gminy zawiera wadę prowadzącą do jej nieważności z mocy wyraźnego przepisu prawa. Zagadnienie prawne - wskazane w sentencji - powstało dla Sądu Wojewódzkiego przy rozpoznawaniu rewizji(1) pozwanego od wyroku, w którym Sąd Rejonowy - mając na uwadze treść decyzji organu administracyjnego wyższego stopnia - uwzględnił powództwo Skarbu Państwa o stwierdzenie, że notarialna umowa sprzedaży z dnia 20 kwietnia 1980 r. jest nieważna.

I

Z punktu widzenia ich skutków cywilnoprawnych od aktów administracyjnych, które są przesłanką zawarcia umowy, odróżnić należy takie, które same - bez potrzeby powiązania z umową - takie skutki wywołują. Według art. 2 ust. 1 pkt 4 i art. 52 ust. 2 ustawy(2) z dnia 27 października 1977 r. o zaopatrzeniu emerytalnym oraz innych świadczeniach dla rolników i ich rodzin (Dz. U. 1977 r. Nr 32 poz. 140) Państwo może - w warunkach określonych w art. 45 tej ustawy - przejąć w drodze decyzji administracyjnej od rolnika jego gospodarstwo rolne w zamian za zaopatrzenie emerytalne. Przekazanie gospodarstwa rolnego Państwu oznacza przeniesienie własności gospodarstwa rolnego na podstawie decyzji wydanej przez naczelnika gminy na żądanie rolnika. Ostateczna decyzja jest tu więc konstytutywnym aktem, wywołującym - bez potrzeby powiązania z umową, powodującą powstanie, zmianę lub ustanie stosunków cywilnoprawnych między oznaczonymi podmiotami - bezpośrednie skutki w sferze prawa cywilnego, z jej mocy przecież następuje wygaśnięcie prawa własności gospodarstwa rolnego po stronie rolnika i powstanie tego prawa na rzecz Państwa. Treść własności zaś obejmuje zarówno możność korzystania z rzeczy, jak i uprawnienie Państwa do rozporządzania składnikami gospodarstwa rolnego w trybie określonym w ustawie(3) z dnia 12 marca 1958 r. o sprzedaży państwowych nieruchomości rolnych (...) (Dz. U. 1958 r. Nr 17 poz. 71 ze zm.).

Decyzję o przyjęciu gospodarstwa rolnego za zaopatrzenie emerytalne, jak każdą ostateczną decyzję, z mocy której strona nabyła prawa, można jednak wzruszyć w nadzwyczajnym toku postępowania administracyjnego także z przyczyn nieważności (art. 137 § 1(4) dkpa(5)). Unieważnienie następuje - według art. 138 § 2(6) tego kodeksu - w drodze innego aktu administracyjnego, obalającego akt wadliwy. Wadliwy akt korzysta tym samym z domniemania mocy i skuteczności prawnej aż do tego momentu. Nauka prawa postępowania administracyjnego przyjmuje, że unieważnienie powoduje zniesienie wszystkich skutków wywołanych przez decyzję dotkniętą jedną z wad wyszczególnionych w art. 137 § 1 dkpa. Deklaratoryjny charakter aktu uchylającego nakazuje zaś przyjąć, że wywołuje on ten skutek wstecz (ex tunc) od chwili wydania unieważnionej nim decyzji. Uchylenie z przyczyn nieważności - a niedopuszczalność drogi sądowej stwarza przeszkodę do badania w sądowym postępowania cywilnym zasadności uchylenia - decyzji naczelnika gminy o przyjęciu na rzecz Państwa gospodarstwa rolnego za zaopatrzenie emerytalne w konsekwencji oznacza, że pozwany nabył gospodarstwo rolne od podmiotu nie mającego uprawnienia do rozporządzenia tym mieniem (art. 556 § 2 kc). Nie powoduje więc - według prawa cywilnego - ex lege nieważności zawartej w tym czasie umowy sprzedaży. Wada prawna - gdy w grę wejść nie może błąd (art. 84 kc) - wyzwala bowiem możność realizacji uprawnienia do odstąpienia od umowy sprzedaży i spowodowania w ten sposób rozwiązania tej umowy (art. 560 kc).

II

Dane ujawnione w uzasadnieniu pytania prawnego pozwalają mniemać, że i Sąd Wojewódzki oczekuje odpowiedzi, iż stwierdzenie nieważności aktu przejęcia nie powoduje ex lege (art. 58 § 1 kc) nieważności zawartej w tym czasie umowy sprzedaży gospodarstwa rolnego. Zdanie swe wiąże ten Sąd z orzecznictwem wyjaśniającym konsekwencje obalenia aktu innego rodzaju - bo ostatecznej decyzji naczelnika gminy o ustaleniu kandydata na nabywcę nieruchomości rolnej (art. 6 ust. 3 powołanej już ustawy(7) z dnia 12 marca 1958 r. o sprzedaży państwowych nieruchomości rolnych) - na ważność umowy sprzedaży tej nieruchomości. Źródłem wzajemnych praw i obowiązków stron jest tu bowiem cywilnoprawna notarialna umowa sprzedaży (art. 6 ust. 2 tej ustawy), nie zaś - kończący etap przygotowawczy do jej zawarcia - akt administracyjny. Z tej przyczyny więc umowa - mimo późniejszego odpadnięcia tej jej przesłanki - podlega pod względem ważności wyłącznie sankcjom prawa cywilnego. Sugestie Sądu Wojewódzkiego więc tylko przypadkowo są zbieżne z rozstrzygnięciem (ust. 1 zd. 1) przedstawionego zagadnienia prawnego.

III

Wskazane się wydaje - idąc poza pytanie - przypomnienie, że choć stosunek sprzedaży skutkuje inter partes, kupujący, który nie skorzystał z uprawnienia do odstąpienia od umowy, może nabyć nieruchomość od niewłaściciela ze skutkiem wobec właściciela tej nieruchomości, jeżeli chroni go rękojmia wiary publicznej ksiąg wieczystych (art. 52 ust. 3 ustawy(8) z dnia 27 października 1977 r. w zw. z art. III pkt 3 Przepisów wprowadzających Kodeks cywilny i art. 20 prawa(9) rzeczowego z 1946 r.).

Mając na uwadze powyższe, przedstawione pytanie rozstrzygnięto jak w sentencji uchwały (art. 391 § 1 kc).



RADCA PRAWNY
Procesy sądowe

tel. 503-300-503


Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna

z dnia 12 maja 1980 r.

I CR 107/80

Według przepisu § 2 art. 556 kc z wadą prawną mamy do czynienia wówczas, gdy sprzedana rzecz stanowi własność osoby trzeciej, albo jeżeli jest obciążona prawem osoby trzeciej, ale mając na względzie ochronę kupującego, za obciążenie, należy w drodze analogii uznać także prawa obligacyjne przysługujące osobom trzecim w stosunku do przedmiotu sprzedaży, które powodują, że kupujący nie jest w stanie korzystać w pełni z kupionej rzeczy.

Zgadza się z tezą, lecz nie z jej uzasadnieniem. Prawa obligacyjne nie gasnące wskutek zbycia rzeczy winny być traktowane na równi z prawami rzeczowymi. Dlatego prawa te podlegają pod pojęcie wada prawna w rozumieniu kc. Stąd przepisy o odpowiedzialności za wady prawne znajdują do nich zastosowanie wprost, a nie w drodze analogii.